fbpx

Ekstraliga: Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Anna Zając ratuje Górnik Łęczną

W większości rozmów sztab i piłkarki Górnika Łęczna podkreślają – „Nauczyłyśmy ludzi, że Górnik wychodzi i strzela bramki”, dziś tych bramek potrzeba było aż cztery, a o wynik ekipa z lubelskiego drżała do ostaniach chwil.

Mecz zaczął się od ataków Górnika Łęczna. Kilka składnych akcji powstrzymała jednak Natalia Piątek. W odwecie mniej więcej po kwadransie gry Weronika Szymaszek dała prowadzenie gościom. Strzał po ziemi zaskoczył nieco Annę Palińską. Gol podziałał mobilizująco na przyjezdne. Niewykorzystane sytuację jednak lubią się mścić. Do jednego z rzutów wolnych podeszła Ewelina Kamczyk i bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego doprowadziła do remisu.

Prawdziwą kanonadę goli obejrzeliśmy jednak dopiero w drugiej połowie. Najpierw niefortunnie interweniująca Małgorzata Grec wpakowała piłkę do własnej bramki. To była kolejna szansa dla podopiecznych Adama Gołubowskiego, w końcu miały wynik dla siebie korzystny. W 64. minucie ekipa z lubelskiego ponownie doprowadziła do remisu. Dobre podanie wykorzystała Nikola Karczewska, która akcji 1 na 1 nie zwykła marnować.

Kiedy Olimpia Szczecin po raz trzeci w tym meczu wyszła na prowadzenie za sprawą Malwiny Szczęśniak, myśleliśmy, że to koniec. Czasu było stosunkowo mało (zegar wskazywał 76 minutę), by móc coś tu jeszcze ugrać. Mistrza Polski poznać jednak po tym, jak gra do końca. Tak w przypadku meczu Ligi Mistrzów, jaki Ekstraligi.

Nerwowa końcówka i wyczekiwanie na gwizdek końcowy ekipę ze Szczecina skarcił dwa razy. Pierwszym katem była Agata Guściora w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Remis, jeśli nie da się wygrać, trzeba zremisować…? Nic z tych rzeczy. Ostatni rzut rożny, sędzia już nerwowo spogląda na zegarek, to już 8. minuta doliczonego czasu gry i… Anna Zając kieruje piłkę do bramki Olimpii, będąc katem nr.2.

Wybuch radości ekipy z Łęcznej dudni mi w głowie do tej pory. Ten mecz to istny roller coaster, którego nie powstydziłaby się Enerylandia w Zatorze. Olimpia w tym meczu pokazał charakter, wole walki, i to, że Górnik w tym sezonie gra poniżej pewnego poziomu. Pokazała też, że wiosną może wznieść się na wyżyny swoich możliwości.

Po tej kolejce i nadrobieniu zaległości w lidze, pozostaje już tylko jedna  niewiadoma. W ciągu kilku dni rozegrany zostanie mecz Rolnika Głogówek ze Śląskiem Wrocław, i rundę jesienną będzie można uznać z zakończoną. 

Ekstraliga – 11. kolejka
GKS Górnik Łęczna – MKS Olimpia Szczecin 4:3 (1:1)
Kamczyk 39’, Karczewska 64’, Guściora 90’+3, Zając 90’+8 – Szymaszek 18’, Grec 49’ (gol samobójczy), Szczęśniak 76′.

Górnik: Palińska – Dyguś, Górnicka, Guściora, Zając, Siwińska, Grec, Rapacka (86 Niedbała), Zdunek (64 Głąb), Kamczyk, Karczewska

Olimpia: Piątek – Brodzik, Witczak, Grosicka, Szymaszek, Bińkowska, Böhm, Michalczyk, Brzozowska, Radochońska, Kędzierska

Ekstraliga

PozycjaKlubMeczeWRPB+B-RBPts
12219217686859
222173263135054
322153481225948
422143555223145
52211294340-335
62297648341434
7229674134733
82264123149-1822
92254131947-2819
102243151548-3315
112222181290-788
122211201481-674

fot. Klaudia Golasz / KobiecyFutbol.pl

Other Articles

EkstraligaGaleriaNewsy
EkstraligaFutsalNewsy

Leave a Reply