fbpx

Martyna Boguszyńska o swoich początkach, Polonii Poznań oraz wejściu w szeregi Sportisu

W urokliwym hotelu w centrum Sosnowca umówiliśmy się na wywiad z Martyną Boguszyńską. Kto zaprowadził ją na pierwszy trening? Co jest ważne, gdy szuka się miejsca do trenowania? Jakie ma plany na przyszłość? Zapraszamy.

Wiem, że słyszysz bardzo często to pytanie, ale ciężko od niego nie zacząć. Jak to się stało, że grasz w piłkę nożną?

Mój kuzyn od zawsze grał w Kotwicy Kórnik. Jeździłam z nim na wszystkie turnieje i mecze. Pewnego dnia ciocia stwierdziła „Skoro tak sobie jeździsz to, dlaczego nie pograsz sobie w piłkę”. W ten sposób trafiłam na treningi i się tak już potoczyło. Złapałam bakcyla. W wieku osiemnastu lat trafiłam do Polonii Poznań.

Tej Polonii Poznań, która każdego miesiąca walczyła o przetrwanie.

Zgadza się. W Poznaniu spędziłam pół roku. Nie zdążyłam się tam za wiele nagrać. W Polonii było wiele problemów, trenowałyśmy na orlikach, nie było boisk. Ledwie wystarczało na wyjazdy na mecze. Co za tym idzie, żadnych pieniędzy za granie też nie widziałyśmy. Na pewno na plus zapiszę, że mogłam pokazać się
w Ekstralidze. Polonia to była bardzo dobra szkoła życia. Stamtąd odeszłam do Bydgoszczy.

Sportis KKP to już raczej poukładany klub, prawda?

Zgadza się. W porównaniu do poprzednich klubów to jak niebo a ziemia. Sprzęt, baza treningowa. Jeździmy dzień przed meczem. Możemy skupić się tylko na trenowaniu. Już nie musiałam się martwić, czy dostanę koszulkę na mecz, czy spodenki. Nie musiałam się martwić czy coś zjem przed, czy po meczu. Niby drobnostki, ale sprawiające, że człowiek jeszcze ciężej pracuje z przyjemnością. Czuję, że nasza sekcja jest ważna dla Sportisu.

A jak wygląda sprawa wejścia Sportisu do KKP. Wielu kibiców się zastanawia czy Sportis po prostu wszedł i dyktuje warunki, czy jesteście traktowane jako równorzędny partner?

Wydaje mi się, że Sportis dostrzegł wiele możliwości i pozytywów, dzięki współpracy z nami. Żyją naszym życiem, pojawiają się na meczach i treningach. Ich wsparcie nie ogranicza się do wysyłania kasy na zasadzie „to wy sobie grajcie”, tylko chcą w tym być. Dzięki nam uczą się też, co to jest piłka kobieca.

Do rozmowy włącza się Anna Lewandowska:

Sportis przyszedł do nas i właśnie dzięki nam uczy się i poznaje od podszewki, co to jest kobieca piłka nożna. Jakie ma niuanse, jakie ma mankamenty i plusy. Nie są trenerami, a ludźmi biznesu, którzy weszli w sport. Odczuwamy, że traktują nas i facetów na tym samym poziomie wsparcia, szacunku i zaufania.

Martyna chciałbym zapytać o pewnego Twojego oddanego kibica. Po Polsce już chodzą słuchy, że gdyby na każdy Twój mecz był szlak wodny, to Twój tata by dopływał kajakiem. Prawda?

Tata jest dla mnie największym wsparciem na mojej drodze sportowca. Na trzynaście lat mojego grania w piłkę nie było go może na trzech meczach. Nawet w Rybniku był, gdzieś obok stadionu, bo wtedy tam była strefa czerwona i kibice mieli zakaz wstępu. Z ciekawostek dodam, że teraz Tata znalazł nową pasję i pływa na SUPie (Stand Up Paddleboarding, czyli pływanie z wiosłem na dużych deskach surfingowych / Red.). Teraz jak gram mecze czy sparingi to pytanie pierwsze „gdzie gram”, a potem szuka jeziora, żeby połączyć wyjazd na mój mecz ze swoim hobby. Jak przeniosłam się do Bydgoszczy, to po tygodniu dzwonił i mówił, że nie ma co robić, bo dotychczas uczestniczył aktywnie w treningach drużyn, w których grałam. Mam to szczęście, że mój tata to typ kibica „zdrowe wsparcie” a nie „spełnianie ambicji przy pomocy dziecka”. W sumie cała moja rodzina mocno mi kibicuje, wiem, że mogę na nich liczyć. Po meczach zawsze mam telefony jak poszło, jak grałam. Dodam także, że tata daje mi wiele cennych rad po meczu, potrafi wychwycić coś, co mi umyka. W sumie mam wielkie szczęście, że mogę na Niego i Rodzinę liczyć. To bardzo pomaga mi w moim własnym rozwoju.

A plany pozasportowe jak studia? A może związane z piłką i jakiś transfer?

Studia, piłka, dzień dzisiejszy. Obecnie ciężko coś planować. Nie lubię planować na “x lat” do przodu. Co do wymarzonej ligi? Nie mam konkretnych planów. Mówią, ze z racji charakteru mojej gry na boisku pasowałaby do mnie liga niemiecka czy angielska i myślę, że tam bym się odnalazła. Ale nie ma co gdybać. Na razie skupiam się, aby jak najwięcej dać drużynie z Bydgoszczy. Cieszę się, gdzie jestem i na jaki poziom udało mi się wejść, gdyż zawdzięczam to tylko ciężkiej pracy i wsparciu rodziny. Mamy w KKP super drużynę i skupiam się na tym, by osiągnąć jak najlepszy wynik. A może moja postawa spodoba się na tyle, że dane mi będzie przejść do silnego klubu zagranicznego, czy też trafić do reprezentacji Polski. Nie mam wielkich marzeń. Cieszę się dniem dzisiejszym i każdego dnia pracuję, by być po nim zadowolona.

 

rozmawiał Wielbuond
fot. Sportis KKP Bydgoszcz

Other Articles

NewsyPolskaReprezentacjaReprezentacja A
EkstraligaNewsy

Leave a Reply