
„W czwartek zostały zamknięte wszystkie szkoły, przedszkola i siłownie” – sprawdziliśmy jak wygląda sytuacja w Norwegii
Problem koronawirusa dał się we znaki piłkarkom niemal na całym świecie. Z każdym dniem, ze wszystkich stron torpedują nas informacjami o kolejnych osobach objętych kwarantanną, czy zwiększającą się z każdą godziną liczbą osób zarażonych. Jak w tym wszystkim odnajduje się środowisko piłki nożnej kobiet? Zapytaliśmy Agatę Droździk, byłą piłkarkę Mitechu Żywiec, aktualnie grającą w Norwegii, gdzie odnotowano już ponad 800 osób chorych na COVID-19.
– Jeśli chodzi o ligę, to planowo mieliśmy zacząć 18/19 kwietnia i miała to być pierwsza kolejka, rozgrywki w których gram zaczynają się właśnie w kwietniu – mówi nam pomocniczka norweskiego AaFK Fortuna, występującego w 2. Dywizji.
I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, do ligi pozostał jeszcze ponad miesiąc. Jednak już teraz pojawiają się problemy – W czwartek zostały zamknięte wszystkie szkoły, przedszkola i siłownie. Zostały również wstrzymane treningi – wspomina nasza rozmówczyni. Podobnie jak w Polsce, żeńskie rozgrywki zostały zatrzymane. Inny kształt ligi powoduje jednak, że norweska piłka po prostu może nie ruszyć. U nas liga już zagrała, a wobec sytuacji, jaka panuje, została zawieszona.
Nie inaczej jest w życiu codziennym. Wstrzymane, loty, a także obozy sportowe, spowodowały, że klub Agaty Droździk nie wyleci na treningi do Turcji.
– Niektórzy ludzie panikują, biorą w sklepach co się da, inni podchodzą do tego wszystkiego spokojniej. W mojej okolicy nie ma wielu zarażonych, myślę, że nie mam powodu do obaw – zdradza nam była piłkarka Mitechu Żywiec.
Żeby jednak nie było tak różowo, każdy sportowiec ma swoje zadania do wykonania w domu. Nie inaczej jest w Norwegii – Oczekujemy na rozpiskę od trenera, aby indywidualnie wykonywać treningi – kończy polska pomocniczka.
fot. archiwum prywatne Agaty Droździk