Lider gubi punkty w Brighton, fenomenalny comeback Arsenalu – podsumowanie WSL

Piętnasta seria gier w angielskiej WSL przyniosła masę emocji. Punkty zgubiły piłkarki liderującej Chelsea, remisując na wyjeździe z Brighton 2:2. Fenomenalne widowisko przyniosły derby Londynu, w ramach których Arsenal pokonał West Ham 4:3. Komplet punktów zanotowały też obie ekipy z Manchesteru.

Arsenal – West Ham 4:3 (1:2)
44’ Kelly, 56’ McCabe, 58’ Williamson, 62’ Caldentey – 7’ Tysiak, 12’ Tysiak, 51’ Martinez

Piętnasta kolejka zmagań w angielskiej ekstraklasie przyniosła derby Londynu. Na Meadow Park czekało na nas starcie trzeciego w tabeli Arsenalu z ósmym West Hamem. Niedzielne starcie mogło znakomicie rozpocząć się dla gospodyń, już w piętnastej sekundzie złe podanie Vereny Hanshaw padło łupem Alessi Russo, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg snajperki Arsenalu wyłuskała jedna z defensorek przyjezdnych.

W siódmej minucie groźną akcję przeprowadziły gościnie, w porę zagrożeniu zapobiegła Kim Little, a West Ham otrzymał rzut rożny. Piłka dośrodkowana z narożnika pola karnego trafiła wprost na głowę Amber Tysiak, stoperka przyjezdnych doskonale złożyła się do strzału głową i bezradna Daphne van Domselaar mogła tylko patrzeć, jak piłka wpada do siatki.

Niespodziewanie na Meadow Park prowadzenie objęły zawodniczki West Hamu. Faworyzowane „Kanonierki” nie radziły sobie z dynamicznymi piłkarkami formacji ofensywnej przeciwnika. Miejscowe miały również problem z odpowiednim zachowaniem się przy stałych fragmentach rywala, czego potwierdzeniem była bramka na 2:0 dla West Hamu. Gospodynie nie zdołały jeszcze otrząsnąć się z szoku, a już pięć minut po pierwszym golu, dublet na swoim koncie zapisała Tysiak, która najlepiej odnalazła się w zamieszaniu podbramkowym i wcisnęła piłkę do siatki.

Piłkarki z czerwonej części Londynu mogły odpowiedzieć w 17. minucie, kiedy to w sytuacji sam na sam z Kingą Szemik znalazła się Russo, ale napastniczka Arsenalu uderzyła obok bramki. Miejscowe mocno przyśpieszyły i kreowały sobie kolejne okazje. W 35. minucie Mariona Caldentey odnalazła się w indywidualnej akcji, zbiegła z futbolówką do środka boiska, rozegrała piłkę na jeden kontakt z Russo i bez zastanowienia uderzyła zza pola karnego. Mierzony, techniczny strzał zatrzymał się jednak zaledwie na słupku bramki.

„Kanonierki” dalej naciskały i swego dopięły tuż przed przerwą. W 44. minucie gola kontaktowego zdobyła Chloe Kelly. Caldentey dobrze zagrywała za linię obrony West Hamu, a Kelly wyskoczyła zza pleców Hanshaw i zniwelowała straty do różnicy jednego trafienia. W przerwie na Meadow Park mogliśmy mówić jednak o niemałej sensacji, to przyjezdne prowadziły w derbach stolicy.

Dwie minuty po zmianie stron piłkę w siatce umieściła Stina Blackstenius, ale radość z wyrównującego gola nie trwała długo, gdyż w górę powędrowała chorągiewka asystent liniowej. Wydawało się, że Arsenal włączy wyższy bieg i dopnie swego, jednak po raz kolejny defensywa miejscowych dała się zaskoczyć. Piłkę w okolicy linii środkowej boiska przejęła Hanshaw, by chwilę później zagrać do Shekiery Martinez, a ta przełożyła Catley i już z pola karnego oddała uderzenie obok bezradnej van Domselaar.

„Kanonierki” znalazły się w bardzo trudnym położeniu, przegrywając już 1:3, jednak w kolejnych minutach gospodynie pokazały kawał charakteru. W sześć minut ekipa z czerwonej części Londynu zdołała nie tylko doprowadzić do wyrównania, ale pójść o krok dalej i po raz pierwszy w tym meczu objąć prowadzenie. Strzelanie w 56. minucie rozpoczęła Katie McCabe, która w polu karnym dopadła do odbitej piłki i z bardzo ostrego kąta zmieściła futbolówkę tuż przy słupku. Dwie minuty później do remisu doprowadziła Leah Williamson, doskonale nabiegając na graną z rzutu rożnego piłkę, ta odbiła się jeszcze od poprzeczki, ale ostatecznie wpadła do siatki.

Fenomenalne widowisko na Meadow Park trwało w najlepsze, a świetny fragment gry w wykonaniu gospodyń w 62. minucie przypieczętowała Caldentey. Hiszpanka wykorzystała rzut karny i zmieniła wynik na 4:3 dla Arsenalu. Intencje strzelczyni wyczuła wprawdzie Szemik, ale nie była w stanie sięgnąć futbolówki.

W kolejnych minutach sytuacja na murawie nieco się uspokoiła. West Ham przycisnął dopiero w końcówce i bliski był doprowadzenia do wyrównania. Arsenal przed utratą gola w ostatniej minucie podstawowego czasu gry uratowała van Domselaar. Ostatecznie po pełnym emocji i zwrotów akcji widowisku komplet punktów zgarnęły zawodniczki Arsenalu.

 

 

Tottenham – Manchester City 1:2 (1:1)
32’ England – 11’ Miedema, 78’ Fujino

Niedzielne popołudnie na Brisbane Road przyniosło starcie Tottenhamu z Manchesterem City. Piłkarki popularnych „Kogutów” mają za sobą bolesną porażkę w derbach Londynu z Arsenalem i plasują się aktualnie na szóstej lokacie w tabeli, natomiast zawodniczki z niebieskiej części Manchesteru walczą o powrót na podium, notując udany start roku 2025.

Obiecujący początek w wykonaniu Tottenhamu, wysoki pressing na połowie rywala sprawiał, że przyjezdne nie były pewne w swoich interwencjach. Ekipa z Manchesteru potrzebowała chwili, by otrząsnąć się z letargu. W 11. minucie rywalizacji odważnie prawą stroną boiska przedarła się Aoba Fujino, chwilę później dośrodkowała idealnie na głowę dobrze ustawionej w polu karnym Vivianne Miedemy. Holenderka takich okazji nie marnuje, pewny strzał głową znalazł drogę do siatki i „Obywatelki” prowadziły 1:0.

Strzelona bramka zdjęła nieco presji z barków gościń, które zaczęły czuć się na murawie dużo pewniej. Piłkarki Manchesteru City posyłały kolejne dośrodkowania przeszywające pole karne miejscowych, te jednak dobrze niwelowały zagrożenie, radząc sobie z dograniami granymi na przemian z lewego i prawego skrzydła. Sporo zamieszania w szeregi defensywne Tottenhamu wprowadzała dynamiczna skrzydłowa rywalek, Aoba Fujino.

Wydawało się, że „Obywatelki” są bliskie podwojenia zdobyczy bramkowej, jednak to gospodynie zdołały wyrównać stan rywalizacji. W 32. minucie gry miejscowe przejęły piłkę blisko pola karnego przeciwniczek, przytomnie futbolówkę w okolice linii pola karnego wycofała Olivia Holdt, tam czekała już Bethany England. Doświadczona Angielka uderzyła precyzyjnie poza zasięgiem Ayaki Yamashity. W pierwszej połowie rezultat nie uległ już zmianie, do szatni obie drużyny schodziły przy remisie 1:1.

Początek drugiej odsłony stał pod znakiem dobrej postawy gospodyń, które z determinacją dążyły do zmiany wyniku. „Obywatelki” miały w tym meczu sporo problemów z płynnością w grze. W tym meczu mogły jednak liczyć na dobrze dysponowaną Fujino, która w 78. minucie przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść Manchesteru City. Skrzydłowa zespołu otrzymała piłkę w polu karnym, przełożyła na lewą nogę i uderzyła bez zastanowienia. „Obywatelki” odzyskały prowadzenie i nie oddały go do końcowego gwizdka.

Brighton – Chelsea 2:2 (2:1)
22’ Olislagers, 42’ Losada -16’ Baltimore, 61’ James

Liderująca Chelsea udała się do Brighton na starcie z miejscowym zespołem Brighton & Hove Albion. Sympatycy londyńskiego klubu z pewnością wyczekiwali debiutu Naomi Girmy, która przeniosła się do Chelsea w zimowym okienku transferowym za rekordową kwotę w kobiecym futbolu. Trenerka „The Blues”, Sonia Bompastor spełniła oczekiwania kibiców, wystawiając 26-letnią defensorkę w pierwszym składzie.

Pierwsze minuty to jednak dobra postawa miejscowych, które faworyzowanych rywalek się nie wystraszyły. Piłkarki popularnych „Mew” starały się jak najdłużej utrzymać przy futbolówce i przenosić ciężar gry na połowę rywala. Gospodynie zmusiły mistrzynie kraju do wysiłków w defensywie, korzyści przynosił im również wysoki pressing. Chelsea przeżywała niełatwe chwile na boisku w Brighton, jednakże to ekipa „The Blues” jako pierwsza trafiła do siatki. Jedna dogodna szansa wystarczyła, piłka dośrodkowana przez Lauren James trafiła na nogę Sandy Baltimore, a ta fenomenalnie huknęła z woleja. Widowiskowy gol po mało widowiskowym wejściu w mecz w wykonaniu Chelsea.

W odpowiedzi w ekwilibrystyczny sposób dogranie z prawej flanki w polu karnym londyńskiego zespołu zamykała Nadine Noordam. Holenderka zagrała „piętką”, ale piłka przeleciała obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Hannah Hampton. Strata gola podziałała na miejscowe motywująco i już sześć minut po trafieniu Baltimore skutecznie odpowiedziała Marisa Olislagers. Ekipa z Brighton wyprowadziła wzorowy kontratak, a z ostrego kąta futbolówkę między słupkiem, a interweniującą Hampton zmieściła właśnie Olislagers.

Odważna postawa gospodyń, które nic nie robiły sobie z napakowanej gwiazdami Chelsea, przynosiła „Mewom” konkretne korzyści. W 35. minucie powinno być 2:1 dla miejscowych, dobra współpraca duetu Kirby-Haley przerodziła się w sytuację sam na sam z wychodzącą z bramki Hampton. Tylko ofiarna interwencja golkiperki Chelsea sprawiła, że Kirby nie umieściła piłki w siatce. Zespół z Brighton wysłał kolejne poważne ostrzeżenie w stronę londynek. W 42. minucie gospodynie dopięły swego, a na listę strzelczyń wpisała się Vicky Losada. Kapitan Brighton dobrze wbiegła w pole karne, dokładając stopę do piłki zagrywanej ze skrzydła przez Rachel McLauchlan. W przerwie meczu na Broadfield Stadium niemała niespodzianka, ekipa Brighton & Hove Albion prowadziła z mistrzyniami kraju.

Po kwadransie wróciliśmy do zmagań, a obraz gry nie ulegał większej zmianie. W 52. minucie blisko podwyższenia prowadzenia były gospodynie, ale Girma w ostatnim momencie ofiarnym wślizgiem zdołała zablokować zbierającą się do strzału Losadę. W kolejnych minutach ekipa „The Blues” podkręciła tempo, spychając rywalki do defensywy. W 61. minucie ponownie do gry zespół „podłączyła” Lauren James, doprowadzając do wyrównania. Kluczową rolę w tej akcji odegrała wprowadzona chwilę wcześniej na murawę Mayra Ramirez, jej strzał obroniła wprawdzie golkiperka Brighton, ale przy dobitce James była już bezradna.

Londynki za wszelką cenę próbowały jeszcze wywalczyć komplet punktów, ale dobrze broniły się miejscowe. Ostatecznie rezultat 2:2 utrzymał się do samego końca i mogliśmy mówić o małej niespodziance. Piłkarki Brighton & Hove Albion urwały punkty faworytkom ze stolicy kraju. Chelsea niezmiennie plasuje się na szczycie ligowej tabeli, jednak wygrana Manchesteru United sprawia, że ich strata do liderek stopniała do pięciu oczek.

 

Manchester United – Leicester 2:0 (2:0)
19’ Malard, 45+2’ Galton

W ramach 15. kolejki ligowej rywalizacji regularnie punktujące wiceliderki z czerwonej części Manchesteru podjęły ekipę Leicester. Gospodynie do liderującej Chelsea traciły przed tym spotkaniem siedem oczek, natomiast Leicester musi szukać punktów, by powiększać przewagę nad strefą spadkową. Dość spodziewanie inicjatywę na murawie od pierwszych minut miały faworyzowane zawodniczki Manchesteru United. Podopieczne trenera Marca Skinnera utrzymywały się przy futbolówce, cierpliwie kreując akcje ofensywne.

Na otwierające trafienie przyszło im poczekać do 19. minuty, kiedy to doskonałym podaniem prostopadłym z własnej połowy boiska popisała się Ella Toone. Futbolówka dotarła do Melvine Malard, a ta wykorzystała swoją szybkość, nie dała się dogonić żadnej z rywalek, położyła bramkarkę rywala i pewnie wykończyła sytuację. Kolejne minuty to niezmiennie optyczna przewaga miejscowych, dobrze jednak broniły się zawodniczki Leicester, umiejętnie niwelując zagrożenie pod własną bramką.

Mimo dominacji na boisku „Czerwonym Diablice” nie potrafiły podwyższyć prowadzenia. Wydawało się, że do szatni gospodynie zejdą z przewagą jednego trafienia, jednak w doliczonym czasie pierwszej odsłony wiceliderki ligi były w stanie dołożyć gola na 2:0. Dobra współpraca tercetu Malard-Galton-Toone, w ramach której Malard w kluczowej fazie akcji doskonale dograła do wbiegającej w pole karne Galton, a ta pewnie umieściła piłkę w siatce. W przerwie spotkania na Leigh Sports Village prowadziły zatem zawodniczki Manchesteru United.

Po zmianie stron nieco przebudziły się przyjezdne. Piłkarki Leicester nacisnęły rywalki, testując defensywę Manchesteru United. Podopieczne trenera Skinnera musiały sporo napracować się w działaniach obronnych, odmienione na drugą połowę wyszły bowiem gościnie z Leicester. Podopieczne trenera Skinnera zdołały przetrwać trudniejszy fragment i ponownie zaczęły przejmować inicjatywę na murawie. Dużo groźniejsze były jednak przyjezdne, które kreowały sobie sytuacje do doprowadzenia do remisu.

Obraz gry w drugiej połowie zupełnie różnił się od tego, co oglądali kibice w pierwszej odsłonie. Gospodynie raczej skupiały się na utrzymaniu korzystnego rezultatu, odpierając nawałnicę przeciwniczek. Ostatecznie doświadczone zawodniczki z Manchesteru tej sztuki dokonały, zaliczka wypracowana w pierwszej połowie okazała się wystarczająca i to piłkarki United mogą cieszyć się z kompletu oczek. Ważne zwycięstwo podopiecznych trenera Skinnera, dzięki któremu „Czerwone Diablice” utrzymują fotel wicelidera rozgrywek.

Aston Villa – Everton 0:2 (0:1)
16’ Mjelde, 59’ Hayashi

Rywalizacja Aston Villi z Evertonem zakończyła się zwycięstwem przyjezdnych. Wprawdzie optyczną przewagę od samego początku miały piłkarki Aston Villi, które w swoich boiskowych działaniach były konkretniejsze i dokładniejsze. Jednak to Everton prowadził w najważniejszej rubryczce – golach strzelonych. To wszystko za sprawą trafień Maren Mjelde i Honoki Hayashi. Strzelanie ekipa „The Villans” rozpoczęła w 16. minucie właśnie wspomniana Mjelde, Norweżka huknęła z bliskiej odległości, a bez szans na skuteczną reakcję była golkiperka miejscowych, Sabrina D’Angelo. Rezultat starcia w drugiej odsłonie ustaliła Hayashi. Gospodynie nie zdołały polepszyć swojej sytuacji w tabeli i wciąż nie mogą być pewne utrzymania w lidze, przewaga nad ostatnim w tabeli Crystal Palace wynosi zaledwie cztery oczka.

Crystal Palace – Liverpool 0:1 (0:1)
10’ Matthews

Piłkarki beniaminka ligi, Crystal Palace, nie mają łatwego debiutanckiego sezonu. Piętnasta seria gier przyniosła rywalizację z Liverpoolem. W pierwszej połowie przyjezdne w pełni dominowały na murawie, zarówno w posiadaniu piłki, jak i ilości kreowanych sytuacji bramkowych. W dziesiątej minucie pierwszą i jak się okazało jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobyła Jasmine Matthews, która najprzytomniej zareagowała w zamieszaniu w polu karnym i wpisała się na listę strzelczyń. Miejscowe nie miały argumentów w starciu z dobrze funkcjonującą ekipą z Liverpoolu. Dla Crystal Palace to jedenasta ligowa porażka w sezonie.

Wyniki 15. kolejki angielskiej WSL:
Manchester United – Leicester 2:0 (2:0)
Aston Villa – Everton 0:2 (0:1)
Crystal Palace – Liverpool 0:1 (0:1)
Tottenham – Manchester City 1:2 (1:1)
Brighton – Chelsea 2:2 (2:1)
Arsenal – West Ham 4:3 (1:2)

Barclays Women’s Super League

PozycjaKlubMeczeWRPB+B-RBPkt
12219305613+4360
22215346126+3548
32213544116+2544
42213454928+2143
52284103540-528
62274113244-1225
72274112237-1525
82266102432-824
92265113641-523
102255122137-1620
112255122644-1820
122224162065-4510
 
Spadek
Reklama
Reklama
Opublikowano: 02.03.25

Polecamy