
Liga Mistrzyń: Spektakularny comeback Chelsea!
Po raz trzeci na przestrzeni ośmiu ostatnich dni czekało nas spotkanie pomiędzy Chelsea a Manchesterem City. W rozgrywkach Ligi Mistrzyń czwartkowe gospodynie musiały odrobić dwubramkową stratę z pierwszego pojedynku, aby myśleć o finałowej czwórce rozgrywek.
Liga Mistrzyń: Spektakularny comeback Chelsea!
Gospodynie chciały nawiązać do ostatniego bezpośredniego starcia w ramach Women’s Super League, kiedy to w pewnym stopniu wzięły odwet za zeszłotygodniową porażkę w Champions League, wygrywając w lidze 2:1. Od pierwszych minut miejscowe narzuciły swoje wysokie tempo, za czym ich rywalki nie potrafiły pierwotnie nadążyć. Kiedy tylko nadarzała się okazja, piłkarki Chelsea uderzały na bramkę strzeżoną przez Khiarę Keating. Już w 14. minucie bramkarka City skapitulowała po raz pierwszy. Piłkę po dograniu Lucy Bronze przejęła Baltimore, która nie miała większych problemów z wykorzystaniem swojej szansy. Zatem po niespełna kwadransie połowa strat była już odrobiona, więc przyjezdne musiały wziąć się do roboty.
Istotnie, kolejne dwadzieścia minut to prezentacja wyrównanej gry z obu stron, lecz należy przyznać, że wciąż w wielu aspektach londyński zespół udowadniał, dlaczego od lat to właśnie on dominuje w Anglii. Ostatnie minuty pierwszej połowy to już istny pokaz siły ze strony przeważającej. W 38. minucie na 2:0 rezultat podwyższyła szwedzka stoperka, Nathalie Bjorn, zaś tym razem Baltimore zanotowała ostatnie podanie w akcji bramkowej. Walka o półfinał od tamtej chwili zaczynała się od nowa, lecz jeszcze przed przerwą Chelsea wyprowadziła kolejny cios, dający zaliczkę przed drugą połową. Tym razem gola na swoje konto zapisała Mayra Ramirez, zaś asystę zanotowała Lauren James. Zdecydowane prowadzenie przed własną publicznością odzwierciedlało przepaść, jaką dało się dostrzec pomiędzy obiema ekipami. W takowej dyspozycji dnia Manchester City potrzebował cudu, aby po wznowieniu gry wrócić na dobre tory i nawiązać walkę. Stołeczna drużyna natomiast w ciągu 45 – ciu minut dokonała comebacku, firmowego dla ekip właśnie z Londynu, gdyż dzień wcześniej taka sztuka udała się Arsenalowi.
Po zmianie stron gra znacząco się uspokoiła. Choć bardziej zachowawcze podejście w przypadku mającej zaliczkę Chelsea nieszczególnie może dziwić, o tyle brak intensyfikacji działań ofensywnych z perspektywy City nie wróżył gościniom nic dobrego. Na dobrą sprawę nie udało im się wykreować żadnej naprawdę dogodnej okazji przez kolejne minuty, co tylko przybliżało ich przeciwniczki do osiągnięcia celu, jakim było zarówno odrobienie strat z nawiązką, jak i awans do półfinału Ligi Mistrzyń. Niech o bezradności Obywatelek świadczy fakt, iż w ciągu pół godziny drugiej połowy oddały one raptem trzy uderzenia, z czego żadne nie zmierzało nawet w światło bramki, do której dostępu strzegła praktycznie bezrobotna tego późnego wieczora Hannah Hampton.
W końcowej fazie wewnątrzangielskiej potyczki można było już przypuszczać, że ekipa z niebieskiej części Manchesteru postawi absolutnie wszystko na jedną kartę i rzuci się do szaleńczych ataków, aby powalczyć chociażby o dogrywkę. Zamiast tego przyjezdne prezentowały wyjątkową indolencję na murawie, którą chciały wykorzystać gospodynie. To właśnie one poczynały sobie w ostatnich minutach śmielej i kilkukrotnie stwarzały groźne okazje do podwyższenia prowadzenia i tak już pokaźnych rozmiarów. Ostatecznie rezultat, jaki widniał na tablicy wyników po pierwszej połowie okazał się także tym końcowym, dającym promocję do dalszej fazy rozgrywek londyńskiemu zespołowi. Oponentki nie stawiały żadnego oporu i na własne życzenie roztrwoniły dwubramkową przewagę, wywalczoną niemal w pojedynkę przez Vivianne Miedemę w zeszłą środę. Tym samym The Blues zasłużenie meldują się w półfinale, gdzie czeka możliwie najcięższe z zadań – pokonanie w drodze do finału FC Barcelony. Przed zespołami ze stolicy Wielkiej Brytanii czeka zatem podwójne wyzwanie z gatunku „mission impossible”. Arsenal, który swój ćwierćfinałowy dwumecz przeciwko Realowi Madryt także zwyciężył w stosunku 3:2 zagra z francuskim gigantem, Olympique’iem Lyon. Wydaje się zatem, że szansa na wystąpienie któregokolwiek z angielskich będzie stosunkowo niewielka, nie mówiąc już o ewentualnych derbach.
Liga Mistrzyń, 1/4 finału
Chelsea FC – Manchester City 3:0 (3:0)
Baltimore 14′ , Bjorn 38′ , Ramirez 43′