fbpx

Marek Chojnacki: “Wyglądaliśmy jak młodsze siostrzyczki”

TME SMS Łódź jest drużyną, która rozegrała najwięcej meczów o stawkę w tym sezonie. Ma za sobą nie tylko dwie ligowe kolejki, ale także eliminacje Champions League. Przed ostatnim starciem swojej drużyny w tym miesiącu – z HydroTruckiem Radom wywiadu udzielił nam Marek Chojnacki, trener aktualnych mistrzyń Polski.

Zacznijmy od środowego spotkania ze Sportisem KKP Bydgoszcz. Czy jest Pan z niego zadowolony? Zrealizowaliście większość założeń?

Wiedzieliśmy, jak trudne nas czeka spotkanie i najważniejsze było, żeby je wygrać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie nam ciężko po eliminacjach Ligi Mistrzyń, bo to były mecze w trudnych warunkach pogodowych i na wysokim poziomie intensywności. Widziałem, że dziewczyny włożyły dużo sił w te spotkania, dlatego spodziewałem się, że w Bydgoszczy czeka nas ciężka przeprawa. Nie zrealizowaliśmy wszystkich założeń, ale głównym tego czynnikiem było narastające zmęczenie. Główny cel, czyli zdobycie trzech punktów jednak zrealizowaliśmy.

Co sądzi Pan o sytuacji z 13. minuty? Czy zawodniczka gospodarzy była na pozycji spalonej? Mogło się to dla Was źle skończyć.

Trudno jest mi to ocenić. Nie było też pewności czy zawodniczka gospodarzy zdobyłaby bramkę po tej akcji. Chwilę wcześniej zawodniczki Sportisu KKP również były w sytuacji sam na sam i bramki nie zdobyły. My również moglibyśmy się sprzeczać o sytuację z końcówki spotkania, kiedy strzeliliśmy bramkę, a została odgwizdana pozycja spalona.

Czy była jakakolwiek możliwość, aby to spotkanie rozegrać w późniejszym terminie, czy było to narzucone przez PZPN?

Musieliśmy się dostosować do tego terminu, bo nam nie pasował termin zaproponowany przez Sportis KKP, a bydgoskiemu klubowi nie pasował nasz termin. Dlatego PZPN wziął sprawy w swoje ręce i on zadecydował.

Wiemy już, że na kilkanaście dni straciliście Wiktorię Zieniewicz, a kiedy będzie mogła zagrać pierwsze minuty w tym sezonie Natalia Rohn?

Myślę, że jeśli nie będzie przeciwskazań ze względów zdrowotnych to jest szansa, iż zagra ona już w sobotę.

Na lewej obronie w zeszłym sezonie występowało sporo zawodniczek. W tym były to głównie Nadia Krezyman i Julia Kolis. Czy przy mniejszym natężeniu spotkań te piłkarki będą rywalizować o tę pozycję czy też Nadię widzi Pan bardziej z przodu?

Praktycznie całą rundę wiosenną na lewej obronie zagrała Julka, ale teraz z uwagi na mecze w rozgrywkach europejskich zdecydowaliśmy się na pewną wymienność na tej pozycji. Biorąc również pod uwagę motorykę Nadii, to gra w obronie jest dla niej jedną z możliwości. Chcę, żeby nauczyła się również gry w defensywie. Jestem zadowolony z jej gry w ofensywie, ale jeżeli chce robić postępy i grać na wyższym poziomie, to musi umieć bronić i to jest dla niej pewnego rodzaju lekcja. W meczu ze Sportisem również miała gorsze momenty w defensywie, a z przodu wyglądało to dużo lepiej. Jeśli w przyszłości reprezentacja będzie grała w ustawieniu z wahadłowymi to widzę ją na tej pozycji ze względu na jej wydolność. Nadia jest młoda i na tyle zdolna, że jeżeli nabierze umiejętności w grze obronnej, to będzie zawodniczką kompletną.

Marek Chojnacki
fot. Klaudia Golasz/KobiecyFutbol.pl
Poprzedniej zimy zdecydowaliście się dołączyć do kadry pierwszego zespołu kilka zawodniczek z drużyny CLJ U-17. Czy w tym sezonie wyróżniające się zawodniczki drużyny juniorskiej mogą liczyć na ekstraligowe debiuty, czy zależy to w głównej mierze od sytuacji kadrowej i pozycji w tabeli?

Na pewno. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć w trakcie sezonu. Najlepszym przykładem jest Ula Onoszko, która pół roku temu była sceptycznie nastawiona i miała obawy, ale w tym sezonie dołączyła do drużyny i pewnie nie spodziewała się, że zagra w Lidze Mistrzyń oraz w meczu z Bydgoszczą w pierwszym składzie.

W rozgrywkach Ekstraligi najbardziej prestiżowe spotkania dopiero przed Wami. Większość drużyn na pewno będzie chciała się na Was odegrać, ale Wy też macie rachunki do wyrównania choćby ze Śląskiem Wrocław za rozgrywki Pucharu Polski. Czy któregoś meczu szczególnie nie możecie się doczekać?

Nie, a przynajmniej ja w tych kategoriach do tego nie podchodzę. Każdy mecz jest inny. Co do starcia ze Śląskiem, był to mecz pucharowy, czyli jak wiadomo jedno spotkanie, które przegraliśmy na własne życzenie, bo z przekroju całego spotkania powinniśmy je wygrać. Takie mecze się jednak zdarzają i do każdego podchodzimy z zamiarem wygranej. Nie zawsze się to udaje, ale nie można tego traktować w ten sposób, że chcemy się na kimś odegrać.

Ostatnie lata pokazały, że beniaminkowie Ekstraligi są bardzo często czerwonymi latarniami ligi. Czy sądzi Pan, że liga powinna zostać zmniejszona o dwie ekipy bądź powinny powrócić grupa mistrzowska i spadkowa, aby było więcej spotkań o coś?

Wiem, że zdania na ten temat są podzielone. Według mnie powinniśmy pograć jeszcze jakieś dwa lata tym systemem. Rozgrywki Pucharu Polski pokazały, że drużyny z pierwszej ligi napędziły sporo strachu drużynom z Ekstraligi, a w wielu przypadkach nawet eliminowały takich rywali. Niektóre drużyny najwyższej klasy rozgrywkowej w mojej ocenie zdecydowanie się osłabiają poprzez wyjazd najlepszych zawodniczek, a ekipy z pierwszej ligi stale robią postępy. Poziom tej ligi jest na tyle wyrównany, że w tamtym sezonie praktycznie pięć zespołów walczyło do końca o awans. Dajmy czas również obecnym beniaminkom i poczekajmy jak sobie poradzą. 

Niedawno zakończyliście udział w eliminacjach Ligi Mistrzyń. Weźmy pod uwagę drużyny, które grały w finale turnieju w Łodzi. Czego Pana zdaniem można się jeszcze od tych ekip uczyć, a w czym czołowe polskie drużyny od nich nie odstają?

Naszym drużynom brakuje sporo pod względem poziomu technicznego i taktyki. Jeżeli popatrzymy na te zespoły i ich grę w fazie ofensywnej i defensywnej, to sporo nam brakuje jeśli chodzi o technikę. W meczu finałowym turnieju widzieliśmy zespoły, które grały na jeden, czy dwa kontakty. W wielu przypadkach są to akcje płynne i wielopodaniowe. My na tle Anderlechtu musieliśmy na taką grę reagować poprzez bieganie. W pewnym momencie, kiedy zaczyna brakować sił, popełnia się więcej błędów. Musimy pracować cały czas nad techniką użytkową. U tamtych drużyn jest gra na jeden kontakt, przyjęcie kierunkowe i od razu wiadomo, gdzie zawodniczka chce zagrać. U polskich drużyn często już to pierwsze podanie nie jest dokładne. Porównując zespół fiński, belgijski czy litewski do nas, to odstawaliśmy również warunkami fizycznymi. Wyglądaliśmy jak młodsze, a nawet dużo młodsze siostrzyczki tych zawodniczek.

Czy jeśli za rok znowu zagracie w eliminacjach Ligi Mistrzyń, podejdziecie do przygotowań nieco inaczej?

Nie. Znam potencjał swoich zawodniczek i uważam, że byliśmy na tyle dobrze przygotowani motorycznie, żeby pewne aspekty zniwelować. To, czego ewentualnie mogło zabraknąć, to możliwość trzech, czy czterech zmian jeden do jednego na pewnych pozycjach, tak żeby nie trzeba było się obawiać, że jak zrobimy korekty w składzie, to tego zespołu się nie osłabi. Z uwagi na to, że u nas na ławce siedziały młode zawodniczki, trudno było od nich wymagać, żeby w takim meczu pokazały pełnię swoich możliwości. Poza tym tak jak wspomniałem, uważam, że fizycznie byliśmy przygotowani na tyle, na ile mogliśmy. Wiem, które zawodniczki w mojej drużynie są w stanie biegać dwa mecze pod rząd i nic im się nie stanie, ale tych piłkarek jest zdecydowanie za mało.

Na wrześniowe mecze seniorskiej reprezentacji Polski nie ma powołanej żadnej zawodniczki z ekipy TME SMS. Czy jest Pan tym faktem zaskoczony?

Nie jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że większość powołanych gra w ligach zagranicznych.

Po meczu z HydroTruckiem Radom będziecie mieli wreszcie trochę więcej wolnego. Jak zamierzacie wykorzystać ten czas i jak bardzo przeszkadza Wam w planach powołanie kilku zawodniczek do reprezentacji U-19?

Cieszę się, że po meczu z Radomiem będziemy mieli dłuższą przerwę i zawodniczki, które będą grały w pięciu spotkaniach na przestrzeni dwóch tygodni, będą miały trochę odpoczynku. Większość drużyn będzie przy trzeciej kolejce, a my będziemy mogli się czuć jak po rozegraniu połowy rundy jesiennej i to jeszcze na innej intensywności. Młodsze piłkarki trochę mniej grały, dlatego spokojnie mogą sobie jechać na reprezentację, a ja się zajmę przede wszystkim tymi, które zostały. Te dziewczyny mają w nogach sporo rozegranych minut i spokojnie będziemy się przygotowywać do dalszych meczów w Ekstralidze.

Jak bardzo odejście Katarzyny Konat może być dla Was odczuwalne na przestrzeni całego sezonu?

Zobaczymy, ale jeżeli spojrzelibyśmy na mecze, które rozegraliśmy to poza meczem z Anderlechtem nie straciliśmy bramki. Uważam, że biorąc pod uwagę gry kontrolne, czy nasze ostatnie spotkania, to nie mamy zbyt wielu problemów w defensywie. Nadal jest za to problem z ofensywą, bo jesteśmy nieskuteczni. Belgijki stworzyły sobie tylko cztery sytuacje i strzeliły trzy bramki. TME SMS miał pięć okazji, a zdobyliśmy tylko dwa gole i to zrobiło różnicę.

Other Articles

AngliaHiszpaniaNewsyZagranica
Alexia Putellas
EkstraligaNewsyPolska
Anna Wieczorek

Leave a Reply