fot. Paweł Golonka

Alicja Barszcz: „Nastawiłyśmy się na rzeź”

Reklama

Sekcja kobieca Resovii Rzeszów osiągnęła niedawno historyczny sukces i awansowała do Ekstraligi Kobiet.  Pod wodzą nowego trenera Łukasza Wojtali drużyna od początku sezonu dobrze punktowała, choć nie była w czołówce ligowej pod względem strzelonych goli. Do zameldowania się na szczycie przydały się więc m.in. czyste konta. Zespół z Podkarpacia osiem razy zagrał na zero z tyłu, a w sześciu takich meczach bramki strzegła Alicja Barszcz, z którą porozmawialiśmy po zakończeniu sezonu.

Czy po przeciętnym sezonie 2022/2023, w którym zanotowałyście słabą rundę zakładaliście walkę o awans w kolejnej kampanii?

Alicja Barszcz: Nie zakładaliśmy niczego. Wraz z dziewczynami chciałyśmy utrzymać zespół, który mamy, bez większej presji rozgrywać kolejne mecze i robić to co kochamy. Jedyne co, to po przyjściu trenera Łukasza Wojtali dostałyśmy w szatni komunikat o tym, że przychodzi tutaj grać o najwyższe cele, czyli awans do Ekstraligi. Wtedy wszystkie popatrzyłyśmy się na siebie w szatni i uśmiechałyśmy pod nosem.

Poprawa jakich elementów najbardziej przyczyniła się do osiągnięcia Ekstraligi dla Rzeszowa?

Zmieniła nam się co prawda nieco kadra, ale myślę, że przede wszystkim poprawa w sferze mentalnej, a także kwestia atmosfery w szatni. Trener potrafił na nas wpłynąć i wszystko zaczęło się lepiej układać.

Transmisje z waszych spotkań domowych nie były ogólnodostępne, ale w sieci głośno było o waszych potyczkach z zespołem Checzy Gdynia. Powiedz nieco więcej o tym, co działo się na meczach z tym rywalem.

W każdym meczu z tym rywalem były ogromne emocje. Niedawno, gdy przyjechałyśmy na mecz do Gdyni nastawiałyśmy się na rzeź i ostrą walkę. Niewykluczone, że do tej bezpardonowej gry w meczach jesienią przyczyniła się jedna zawodniczka, która nie zagrała w rundzie wiosennej i było już dużo spokojniej. W pierwszych dwóch spotkaniach zawodniczki nie odstawiały nogi, a gra była wręcz chamska. Rywalki prowokowały niektóre sytuacje, przez co ostatecznie otrzymywały napomnienia. Nam też puszczały nerwy. Trener z Trójmiasta również nie potrafił zapanować nad emocjami, bo dostawał kartki, a nawet popchnął naszego trenera. Dostawałam również informacje od znajomych, którzy oglądali transmisję, że widoczne było, że jedna z piłkarek z Gdyni została wepchnięta na boisko przez swojego trenera. Wyglądało to słabo. Co prawda nie wiemy jak to wygląda w środku, ale coś tam ewidentnie nie gra.

Jako pierwsze w lidze odebrałyście jakikolwiek punkt Lechowi. Czy z perspektywy czasu uważasz, że mogło być Wam nieco łatwiej pod względem mentalnym w tym spotkaniu z uwagi na to, że grałyście po meczu Skry i Lech znacznie ograniczył swoje szanse na awans?

Wcale nie myślałyśmy o innych zespołach, a skupiałyśmy się na sobie. Wiedziałyśmy, że jak tego meczu nie wygramy to może być nam naprawdę ciężko, a głowa może nie dojechać na ostatni mecz. Mogłyśmy zapewnić sobie ten awans co prawda już nieco wcześniej, ale niepotrzebnie straciłyśmy punkty z Hydrotruck Sportową Czwórką Radom czy Trójką Staszkówka/Jelna.  Dlatego byłyśmy w pełni skoncentrowane przed spotkaniem z Lechem i chciałyśmy jak najszybciej zapewnić sobie awans.

Beniaminkowie Ekstraligi często muszą walczyć do samego końca o ligowy byt. Biorąc pod uwagę Wasze mecze Pucharu Polski z tego sezonu ze Śląskiem czy AZS UJ nad czym jeszcze będziecie musiały popracować by częściej wygrywać z takimi rywalami?

Ciężko powiedzieć, bo jeszcze możemy się w według mnie poprawić w wielu aspektach. We wszystkim mamy zarówno atuty, jak i braki. Dla mnie istotne jest to o czym już wspominałam, czyli głowa. Miałyśmy w tym sezonie naprawdę kilka bardzo dobrze rozegranych spotkań, w których walczyłybyśmy jak równy z równym z drużynami z Ekstraligi. Przyszedł do nas trener, który ma doświadczenie w najwyższej lidze i jeśli dobrze nas poukłada taktycznie oraz wykorzysta nasz potencjał, a głowa „nam dojedzie” to będziemy w stanie zrobić wszystko.

Niedawno skończyłaś kurs trenerski. Czy prowadzisz już jakieś zajęcia z młodzieżą?

Przeprowadzałam już rozmowy z trenerem i koordynatorem sekcji kobiet. Póki co nie mam jeszcze przypisanego do siebie żadnego zespołu i na razie jest to w planach.

Jak dużo piłkarek w waszym klubie wybrało również ścieżkę trenerską?

Zazwyczaj były to dziewczyny, które są związane z piłką od małego. Jeśli chodzi o piłkarki mniej więcej z mojego rocznika to są to: Alicja Dańko, która trenuje okoliczne zespoły oraz Wiktoria Bury, która na początku czerwca wraz z trenerką Natalią Paterek zdobyła Mistrzostwo Polski Młodziczek U-13.

Reklama
Opublikowano: 14.06.24

Polecamy