Anna Gawrońska: Cieszę się, że mogę dać drużynie coś więcej niż tylko nazwisko (WYWIAD)

W meczu 20. kolejki Orlen 1 ligi Anna Gawrońska zdobyła swoją pierwszą bramkę po powrocie do gry. Ja też miałam okazję zamienić kilka słów z legendą kobiecej piłki: o procesie rekonwalescencji i dobiegającym końca sezonie.

Reklama

Milena Romanowska (kobiecyfutbol.pl): 20. kolejka Orlen 1 ligi. Medyk Konin uległ na swoim terenie Polonii Środa Wielkopolska. Ze mną jest niewątpliwa legenda kobiecej piłki, Anna Gawrońska, która w tym meczu zdobyła swoją pierwszą bramkę po powrocie. Na sam początek proszę o krótkie podsumowanie tego spotkania.

Anna Gawrońska (Medyk Konin): Witam serdecznie. Komentarz może być jeden: bardzo przykro, że kolejna porażka nam się przytrafiła i to na swoim terenie. Nie potrafię się cieszyć tak naprawdę ze swojego powrotu, bo w tamtym tygodniu wróciłam po półtorarocznej przerwie, miałam asystę, ale przegraliśmy. Dzisiaj weszłam, zdobyłam bramkę i znowu przegraliśmy, także ta radość jest taka – niby się cieszę, że wchodzę, daję motywację drużynie, natomiast wynik nie jest niestety po naszej myśli i to najbardziej boli. Jest nam przede wszystkim wstyd – wstyd za drużynę – i nie wiem w sumie, jak to wytłumaczyć, bo myślałam, że mentalnie jesteśmy silnym zespołem. Natomiast widać, że ta porażka z Legią Warszawa coś złamała w głowach dziewczyn i nie potrafimy, że tak powiem, spokojnie podejść do następnych spotkań. Ta gra jest szarpana, nerwowa i nie realizujemy założeń, które trenerzy przed nami stawiają, natomiast jest dużo chaosu i dużo niedokładności.

Wywiadu możecie posłuchać również na naszym YouTubie. Link poniżej. 

MR: Wspomniała Pani o meczu z Juną – Trans Stare Oborzyska domyślam się że z uwagi na wynik nie jest łatwo wracać do tego spotkania ale po ponad 600 dniach wróciła Pani na murawę jakie emocje towarzyszyły, odkładając na bok przebieg samego meczu?

AG: Oczywiście wielka radość,  bo czekałam na to bardzo długo. Natomiast też obawa, czy wszystko pójdzie dobrze, czy jestem już gotowa na tyle, aby wejść i pomóc drużynie. Myślę, że powoli, małymi krokami z meczu na mecz będzie coraz lepiej, będę się czuła coraz pewniej i wrócę może do optymalnej dyspozycji, taką jak przed kontuzją, choć jestem praktycznie dwa lata starsza, więc muszę wziąć to pod uwagę. Widzę, że ta moja siła dała dzisiaj po wejściu taki motor napędowy, drużyna zaczęła funkcjonować mi się wydaje lepiej, i z tego się bardzo cieszę, że mogę dać drużynie coś więcej niż tylko nazwisko.

MR: Zdecydowanie było to widać – taki impuls w całym zespole Medyka. Jeszcze zapytam: co było dla Pani najtrudniejsze podczas tej rekonwalescencji po urazie?

AG: Czas, czas i – że tak powiem – brak efektów treningowych.

Ta regeneracja, ze względu na wiek, przebiegała trochę bardziej skomplikowanie; organizm bronił się przed pewnymi obciążeniami i nie mogliśmy ruszyć z miejsca przez trzy miesiące. Po dwóch miesiącach solidnej rehabilitacji stanęliśmy w miejscu; okazało się, że pojawiły się zrosty i musieliśmy znowu otworzyć kolano, by je wyciąć – znów kolejny zabieg i kolejne miesiące pracy od zera. Znowu: powrót na siłownię – ciężka, mozolna i taka nudna praca. Myślę, że dająca bardzo mało efektów. A wiadomo, że sportowiec jest mało cierpliwy, i tutaj zawsze powtarzam – kilkanaście razy moim młodszym koleżankom i podopiecznym – że cierpliwość w sporcie jest najważniejsza. I sama tego doświadczyłam po raz pierwszy: naprawdę trzeba dużo cierpliwości, żeby osiągnąć zamierzony efekt, bo nie zawsze idzie tak, jak się wymarzy.

MR: W obecnym sezonie Medyk nie ma już szans na awans, ale – tak na koniec naszej rozmowy – zapytam: jakie pozytywy widzi Pani w obecnej dyspozycji i jakie wnioski można wyciągnąć na następny sezon?

AG: Jest to bardzo młody zespół i przede wszystkim dziewczyny bardzo chcą się uczyć. Wskazówki trenera, sztabu szkoleniowego – naprawdę dziewczyny bardzo szybko łapią. Potrzeba nam po prostu więcej doświadczenia, moim zdaniem. To jest młody zespół, niektóre zawodniczki pierwszy raz zetknęły się z poziomem pierwszej ligi, niektóre zawodniczki nie grały jeszcze nawet na poziomie pierwszej ligi, tylko przeszły z CLJ-ki, więc to są duże skoki, jeśli chodzi o taktykę i motorykę, więc te dziewczyny muszą też dostać więcej czasu do zaaklimatyzowania się do poziomu seniorek, bo to są tak naprawdę jeszcze juniorki. Ja zawsze też, tak jak powiedziałam wcześniej o tej cierpliwości, tak zawsze młodym dziewczynom powtarzam, żeby ta najwyższa forma była w wieku 23–25 lat, więc teraz mam nadzieję, że te dziewczyny w przyszłym sezonie i następne, następne będą w najwyższej formie i będą dawały nam radość ze strzelonych bramek, z dobrej gry na boisku i z tego, że Medyk awansuje do Ekstraligi i będzie grał w Ekstralidze o miejsca medalowe.

Reklama
Opublikowano: 02.05.25

Polecamy