Women’s Super League

Derby Londynu i udany występ Kingi Szemik – podsumowanie 4. kolejki WSL

Za nami 4. kolejka angielskiej Women’s Super League. Kolejne starcia rysują nam powoli kształt tegorocznej tabeli. Spotkania tego tygodnia stały pod znakiem świetnych bramek i wielu pięknych akcji. Zapraszamy na podsumowanie weekendowych zmagań.

Reklama

 











Derby Londynu i udany występ Kingi Szemik - podsumowanie 4. kolejki WSL

Derby Londynu to spotkania, które zawsze wzbudzają wiele emocji. Tym razem nie było inaczej. Arsenal walczy o to, by wrócić na ligowy szczyt, a dla nowej trenerki Chelsea, Soni Bompastor, był to kolejny trudny test. Dodatkowe poruszenie w sercach kibiców “The Blues” wywołał fakt, że na trybunach pojawiła się poprzedniczka francuskiej menadżerki – Emma Hayes. Londyńska Chelsea nie zawiodła kibiców i wyszła z tego starcia zwycięsko, choć groźnych sytuacji nie zabrakło z obu stron. 
W zasadzie “The Blues” zapewniły sobie zwycięstwo niezwykle szybko. Już w 4 minucie otworzyły wynik tego spotkania po niespodziewanej bramce Mayry Ramirez. Po krótkim zamieszaniu po rzucie rożnym, Millie Bright przebiła piłkę głową, a kolumbijska napastniczka, stojąc tyłem do bramki, przekopała piłkę za siebie i pokonała Daphne van Domselaar. Zaledwie 12 minut później, Lauren James pewnie ominęła obronę Kanonierek i dośrodkowała do Sandy Baltimore, która skierowała piłkę do siatki głową. Na sam koniec pierwszej połowy, w 43 minucie, Caitlin Foord, po podaniu od Emily Fox, znalazła się za boczną granicą pola karnego. Ominęła obronę Chelsea i z bardzo ostrego kąta wykończyła akcję zdobywając bramkę kontaktową.
W drugiej części spotkania nie oglądaliśmy goli, natomiast widzieliśmy kilka ciekawych ataków zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. Po jednym z rzutów wolnych Arsenal niemal zdołał wyrównać wynik spotkania, jednak po strzale Stiny Blackstenius piłka odbiła się od poprzeczki. Co ciekawe, zawodniczki Arsenalu ponownie przegrały, w dużej mierze, w wyniku własnej nieskuteczności. Mimo 21 skonstruowanych akcji bramkowych, jedynie 4 strzały spotkały światło bramki. Dla porównania, w przypadku Chelsea, 6 na 11 strzałów było celnych. Arsenal przeważał na papierze w obu częściach spotkania, ale piłkarki nie zdołały przełożyć tego na wynik. Rezultat tego meczu jedynie zaognił medialną dyskusję dotyczącą przyszłości szwedzkiego trenera – Jonasa Eidevalla. Coraz więcej mówi się o potencjalnej zmianie w sztabie Kanonierek, choć nie mamy jeszcze oficjalnych informacji na ten temat.
Sonia Bompastor z kolei daje nadzieje kibicom Chelsea na upragnione trofeum Ligi Mistrzyń, a jej zespół wydaje się gotowy na wyzwania tego sezonu. Na ten moment Chelsea zajmuje pierwsze miejsce w tabeli.
Przed następną kolejką ligową, oba zespoły czekają jeszcze spotkania w ramach Ligi Mistrzyń. Chelsea zagra wyjazdowe spotkanie z holenderskim Twente, a Arsenal ugości norweską Valerengę. W weekend obie ekipy wrócą do spotkań ligowych. “The Blues” podejmą Tottenham, a Arsenal zagra z West Hamem. 

Arsenal – Chelsea 1:2 (1:2)
Foord 43′ – Ramirez 4’, Baltimore 16’


Manchester United kontynuuje passę bez porażki w lidze. Zawodniczki Marca Skinnera, mimo silnego oporu stawianego przez piłkarki Spurs, zdołały pokonać je 3-0. Początek meczu zupełnie nie wskazywał na to, że “Red Devils” zdołają wyjść na tak wysokie prowadzenie. Przez pierwsze pół godziny spotkania to Tottenham miał wyższe posiadanie piłki oraz znacznie więcej strzałów celnych i akcji bramkowych na swoim koncie.
Drużyna gości stwarzała liczne sytuacje i nie dopuszczała przeciwniczek do ataku. Phallon Tullis-Joyce, bramkarka United, miała dużo pracy w pierwszej części spotkania i już wtedy popisała się kilkoma ważnymi interwencjami. Obraz meczu istotnie się zmienił w ciągu ostatnich 15 minut pierwszej połowy. Najpierw Grace Clinton zanotowała celny strzał, który sprawił spore trudności Rebecce Spencer. Następnie, w 44 minucie spotkania, dawna zawodniczka Tottenhamu, Celin Bizet, znalazła trochę przestrzeni przed polem karnym rywalek i dośrodkowała wprost pod nogi Elisabeth Terland.
Napastniczka Manchesteru United wykończyła akcję uderzeniem pod poprzeczkę, który nie pozostawił Spencer żadnych możliwości obrony. Zaledwie 5 minut później, w czasie doliczonym do pierwszej połowy, “Red Devils” powtórzyły akcję. Celine Bizet ponownie dośrodkowała, tym razem nie pod nogi, a na głowę Terland, która drugi raz w tym spotkaniu skierowała piłkę do siatki.
Druga połowa nie rozpoczęła się po myśli Tottenhamu. Już w 58 minucie, po zagraniu ręką Ashleigh Neville, podyktowany został rzut karny dla Manchesteru United. Maya Le Tissier wykorzystała stały fragment z ogromnym spokojem, wyprowadzając swoją drużynę na trzybramkowe prowadzenie. W dalszej części meczu Tottenham starał się odmienić losy spotkania. Łącznie zawodniczki Spurs przeprowadziły aż 18 sytuacji bramkowych w tym meczu, z czego 8 udało się skierować w światło bramki. To fenomenalny występ Phallon Tullis-Joyce zapewnił gospodarzom czyste konto.
Drużyna gości nie odpuszczała jednak do samego końca – raz po raz atakowały bramkę United, a w akcjach szczególnie wyróżniała się Drew Spence, która po raz kolejny była jedną z najbardziej widocznych zawodniczek na boisku. Przy kilku kontuzjach występujących w ich składzie, niezwykle widoczny w tym spotkaniu był brak Hayley Raso, Maite Oroz i Amandy Nilden. Ostatecznie, to Manchester United był skuteczniejszą drużyną, która lepiej wykorzystywała błędy obrony i zabezpieczyła swoje miejsce w tabeli kompletem punktów.
Za tydzień Tottenham spróbuje stawić czoła liderkom WSL – Chelsea, w meczu wyjazdowym. Manchester United zmierzy się z Brighton, które zaskakuje formą w tym sezonie. 

Manchester United – Tottenham 3:0 (2:0)
Terland 44’,  45+4’, Le Tissier 59’


Było to spotkanie dwóch drużyn, które potencjalnie mogą rywalizować o utrzymanie w lidze. Oba zespoły mają za sobą trudny start. Po czwartej kolejce dzielą się punktami, a dużą zasługę ma w tym polska bramkarka – Kinga Szemik. 
Jedną z pierwszych groźniejszych akcji tego meczu przeprowadziła drużyna gospodarzy. Kinga Szemik wyszła do biegnącej napastniczki, ale nie zdołała odebrać jej piłki, efektem czego, po zagraniu Katji Soneijs bramka była pusta. Obrona West Hamu stanęła jednak na wysokości zadania i skutecznie oddaliła zagrożenie. Niedługo później “The Hammers” wyszły na prowadzenie po pięknej asyście francuskiej zawodniczki Viviane Asseyi, która wystawiła piłkę Anouk Denton, a ta uderzyła w górną część bramki. Everton jeszcze kilkukrotnie atakował bramkę Kingi Szemik w pierwszej połowie, ale bezskutecznie. Nasza bramkarka świetnie interweniowała broniąc wyniku meczu. 
W drugiej połowie, mimo że Kinga Szemik grała znakomite spotkanie, zawodniczki Evertonu zdołały ją pokonać w dość pechowej akcji. Po strzale Melissy Lawley piłka odbiła się od nogi obrończyni West Hamu i przelobowała Kingę Szemik. Pozostałe strzały Evertonu okazały się jednak niegroźne dla Polki, która w całym meczu zanotowała aż 6 skutecznych interwencji. Dzięki temu West Ham wciąż utrzymuje się jedno miejsce nad strefą spadkową, choć na ten moment, o tym, jak układa się tabela na ostatnich czterech miejscach, decyduje jedynie różnica bramek. W następnej kolejce Everton czeka mecz wyjazdowy z Leicester. To spotkanie zadecyduje o tym, która z drużyn oddali się nieco od strefy spadkowej. West Ham ma przed sobą spotkanie z Arsenalem, dla którego zwycięstwo będzie bardzo ważne na tym etapie rozgrywek.

Everton – West Ham 1:1 (0:1)
Saez 72’ (OG)-  Denton 10’


Aston Villa i Leicester są w bliźniaczo podobnej sytuacji do West Hamu i Evertonu. Drużyny podzieliły się punktami i już teraz, po 4 kolejkach, zaczynają wyścig, w którym liczy się dla nich każdy punkt. Na Villa Park nie padła żadna bramka, oba zespoły po raz pierwszy w tym sezonie zachowały czyste konta. 
Aston Villa wyraźnie częściej utrzymywała się przy piłce, ale Leicester to zespół, który mimo braku przewagi w tej statystyce, potrafi stworzyć zagrożenie. Jednak w pierwszej połowie to “Villains” miały więcej groźnych sytuacji. Drużyna gospodarzy odnotowała dwa celne strzały w pierwszej części spotkania, ale żaden z nich nie zagroził realnie bramce Janiny Leitzig. 
Mecz nabrał rumieńców w drugiej połowie, kiedy to cały zespół Leicester prezentował się z bardzo dobrej strony. “The Foxes” były w stanie nie tylko skutecznie się bronić, ale też konstruować więcej sytuacji podbramkowych. Aston Villa przez cały mecz trzymała równy poziom, ale nie udało im sie przebić przez obronę Leicester. Ostatecznie, bohaterką drużyny gości została bramkarka, Janina Leitzig, której interwencje zabezpieczyły remis i drużyny, po bardzo wyrównanej i trudnej walce, wyciągnęły ze spotkania po jednym punkcie. 
Oba zespoły mają przed sobą trudne zadania. Potrzebują punktów, a kolejne zmagania na pewno nie będą należały do najłatwiejszych. Aston Villa na następny mecz wyjedzie do Manchesteru, gdzie zmierzą się z “The Citizens”. Leicester ugości ekipę Evertonu, która również będzie mocno walczyć o punkty. 

Aston Villa – Leicester City 0:0


Brighton ma na koncie kolejne zwycięstwo, dzięki czemu nie pozwalają innym drużynom odskoczyć w wyścigu o podium. Jakość zespołu Dario Vidosicia w tym sezonie może bardzo zadowalać kibiców.
Bramka zdobyta w pierwszej połowie może być jednak uznana za sytuację nieco kontrowersyjną. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne Crystal Palace, gęsto ustawione zawodniczki przewróciły bramkarkę Shae Yanez. Defensorki oczekiwały gwizdka, a chwilowe zamieszanie wykorzystały zawodniczki Brighton, które posłały piłkę do bramki. 22-letnia Bruna Vilamala, wypożyczona z Barcelony, zdobyła gola, który dał Brighton ostateczne zwycięstwo. Groźnym strzałem swoją obecność na boisku zaznaczyła też Fran Kirby, mimo że został on zatrzymany przez bramkarkę Crystal Palace.
Choć Brighton znacznie częściej utrzymywało się przy piłce, to właśnie “The Eagles” zdołały stworzyć więcej sytuacji bramkowych, a ich przewaga była szczególnie widoczna w drugiej połowie spotkania. Crystal Palace oddały 4 strzały celne w czasie tego meczu, z czego aż 3 w drugiej połowie. Zaangażowanie beniaminka oraz to, jak ich poziom zmienia się z meczu na mecz pokazuje, jak ogromny potencjał ma ta ekipa. Crystal Palace potrafi przeprowadzać świetne ataki, które są coraz bardziej owocne. Brighton z kolei udowadnia, że w tym sezonie będą walczyć o największe sukcesy. Zmiany przeprowadzone w zespole skutkują świetnymi wynikami, które mogą namieszać w dotychczasowym układzie sił w lidze angielskiej. 
Za tydzień Brighton spróbuje pokonać Manchester United, który w tym sezonie pokazuje się ze świetnej strony. Crystal Palace powalczy zaś o kolejne punkty z Liverpoolem.

Crystal Palace – Brighton 0:1 (0:1)
Vilamala 35’


Manchester City w ostatnim czasie popisuje się świetną formą. Po wyjątkowym zwycięstwie nad Barceloną w Lidze Mistrzyń, nie przestają zachwycać. Liverpool jednak nie dawał za wygraną, bardzo mocno walczył o to, by ze starcia na Anfield wyciągnąć punkty. 
Można stwierdzić, że atak Liverpoolu był  prawdziwym koncertem Olivii Smith. Choć Manchester City w całym spotkaniu częściej był przy piłce, to pierwsza połowa była bardzo wyrównana i to właśnie Liverpool jako pierwszy umieścił piłkę w siatce. Po dalekim wybiciu przez bramkarkę, Rachael Laws, obrona “The Citizens” nie upilnowała napastniczki Liverpoolu i Olivia Smith, po bardzo trudnym uderzeniu z daleka, zdobyła pierwszego gola meczu. Trudno było jej się podnieść po oddanym strzale, ale na szczęście młoda gwiazda Liverpoolu zdołała kontynuować grę. 
Druga połowa meczu należała do Manchesteru City. Liverpool nie zdołał przeprowadzić ani jednej sytuacji bramkowej, a drużyna gości przeprowadziła ich aż 11. Autorką dwóch celnych strzałów Manchesteru City i zarazem dwóch goli, była Khadija Shaw. Pierwszą bramkę zdobyła strzałem głową po dośrodkowaniu Lauren Hemp. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie ze względu na bramkarkę Liverpoolu, która próbując wybronić strzał, uderzyła głową w słupek. Na szczęście nie odniosła poważnego urazu i mimo problemów dokończyła mecz. Na ławce rezerwowych drużyny gospodarzy nie było drugiej bramkarki, w razie potrzeby Rachael Laws miała zostać zastąpiona przez zawodniczkę z pola, co znacznie utrudniłoby zadanie “The Reds”. 
Kilka prób strzałów uskuteczniła też Lauren Hemp, ale żadna z nich nie zakończyła się golem. Zwycięstwo Manchesterowi City dała dopiero bramka Bunny Shaw, która po podaniu prostopadłym dopadła do piłki i wykończyła akcję niezwykle mocnym strzałem. Królowa strzelczyń poprzedniego sezonu zapewniła swojej drużynie bardzo ważne zwycięstwo, które tylko doda “The Citizens” pewności siebie przed następnymi spotkaniami. Przed kolejnym meczem WSL, czeka je starcie Ligi Mistrzyń przeciwko St. Polten, a w następny weekend Manchester City zawalczy z Aston Villą. Liverpool z kolei podejmie beniaminka – Crystal Palace. 

Liverpool – Manchester City 1:2 (1:0)
 Smith 41’ – Shaw 58’,  90+2’

Barclays Women’s Super League

PozycjaKlubMeczeWRPB+B-RBPts
16510124+816
25500203+1715
36411114+713
4532092+711
5623175+29
6623198+19
762131214-27
8612325-35
96114316-134
106024611-52
116024311-82
126024112-112

Reklama
Opublikowano: 13.10.24

Polecamy