fot. Sevilla FC Femenino

Liga F: Padilla ratuje Sevillę, Valencia wciąż walczy

Za nami 27. kolejka Ligi F. Na niedzielę zaplanowano cztery spotkania, a na boisku przyszło nam oglądać nasze reprezentantki, Aleksandrę Zarembę oraz Natalię Padillę – Bidas.

Reklama

Liga F: Padilla ratuje Sevillę, Valencia wciąż walczy

Równolegle o godzinie 12:00 rozpoczęły się dwa spotkania. Jednym z nich było starcie między Athleticiem Bilbao z Costa Adeje Tenerife. W składzie przyjezdnych nie mogło rzecz jasna zabraknąć Aleksandry Zaremby, która tego dnia miała ze swoimi koleżankami niemałe problemy w pierwszej połowie. Większość ataków gospodyń przeprowadzonych było bocznymi strefami boiska. To właśnie po dośrodkowaniach dochodziły one do najdogodniejszych okazji, jednak widocznej gołym okiem przewagi nie udało się udokumentować trafieniem. Gościnie musiały coś zmienić w swojej grze, by móc myśleć o obronie remisu, który utrzymał się do gwizdka, zapraszającego obie ekipy na przerwę.

Co by nie mówić, walczący o ligowe podium Athletic drugą połowę rozpoczął z wysokiego „C”. Już w 49. minucie otwierającą bramkę strzeliła Oguiza, a w 55. minucie na 2:0 podwyższyła Agote. Co nieszczególnie dziwi, oba gole padły po dośrodkowaniach, przy których Tenerife miało widoczne problemy. Nie mając już nic do stracenia, przegrywające ruszyły do ataku. Przejęły one inicjatywę i realnie potrafił zagrozić bramce zespołu z Kraju Basków. Najbliżej zmniejszenia strat była lewa obrończyni, Raquel Pena Rodriguez, której uderzenie zatrzymało się na słupku. W pozostałych sytuacjach niezwykłą zwinnością i czujnością wykazywała się Adriana Nanclares, która zapracowała ciężko na zachowane czyste konto. Athletic zasłużenie zgarnia trzy punkty i nie odpuszcza w walce o ligowe podium.

Athletic Bilbao – Costa Adeje Tenerife 2:0 (0:0)
Oguiza 49′ , Agote 55′

O zachowanie trzypunktowego dystansu walczyło w tym samym czasie Atletico Madryt. Choć rywalki w postaci Levante to zespół znacznie niżej notowany, w ostatnich tygodniach ich walka o ligowy byt przynosi naprawdę wymierne skutki, więc i dla zespołu ze stolicy gospodynie mogły okazać się bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Jak jednak na faworytki przystało, trzecia ekipa Ligi F jako pierwsza umieściła piłkę w bramce. Konkretniej poczyniła to Fianna Iannuzzi. Po kolejnych pięciu minutach rezultat zmienił się na 0:2. Tym razem po podaniu Ajibade gola zdobyła wypożyczona z PSG Ana Vitoria. Kiedy wydawało się, że Atletico coraz pewniej kroczy w stronę triumfu, jeszcze przed przerwą miejscowe doszły do głosu. W 41. minucie kontakt dała im Chacon, dla której było to jedenaste trafienie w tym sezonie. Nic zatem nie było jeszcze przesądzone.

Po zmianie stron wciąż więcej okazji tworzył sobie zespół prowadzący. W tej części natomiast skuteczność nie stanowiła atutu Atletico. W obliczu takowej bezradności Levante wciąż mogło liczyć na zmianę wyniku. Choć blok defensywny rywalek w większości przypadków nie pozwalał im na oddanie strzału, swego udało się dopiąć na kwadrans przed końcem podstawowego czasu gry. Gospodynie otrzymały bowiem rzut karny, który wywalczyła Alharilla, dając się sfaulować młodziutkiej obrończyni oponentek, Andrei Medinie. Chociaż Gallardo Nunez wyczuła intencje strzelającej Angeli Sosy, strzał ten był na tyle mocny oraz precyzyjny, że bezproblemowo znalazł drogę do bramki. Ostatecznie niemała niespodzianka stała się faktem i madrycka drużyna zgubiła punkty. To sprawia, że na raptem jedno „oczko” doskoczył do niej Athletic Bilbao.

Levante UD – Atletico Madryt 2:2 (1:2)
Chacon 41′ , Sosa 75′ (k.) – Iannuzzi 23′ , Vitoria 28′

Walkę o cud i utrzymanie kontynuowała także Valencia. Będące w tragicznym położeniu gościnie przyjechały do San Sebastian, by rywalizować z miejscowym Realem Sociedad. W tym wypadku ewentualna niespodzianka realnie mogła mieć miejsce, gdyż gospodynie są pogrążone w niemałym kryzysie. Potwierdzenie tego uzyskaliśmy już w 6. minucie, kiedy to przyjezdne wyszły na prowadzenie. Błąd w defensywie rywalek wykorzystała Marti, która przejęła piłkę i pomknęła na bramkę, wykańczając akcję strzałem po ziemi. Po kilku minutach mogliśmy już mieć wyrównanie, lecz Nerea Eizaguirre zmarnowała rzut karny. Choć w późniejszych minutach przewaga w posiadaniu i ilości szans była widoczna po stronie baskijskiej drużyny, ostatecznie do końca połowy na tablicy wyników utrzymał się niekorzystny dla nich rezultat.

W drugiej połowie obie ekipy miały jasny, proporcjonalnie odwrotny cel. Kiedy Real chciał za wszelką cenę ukąsić przeciwniczki i obronić na własnym terenie minimum punkt, „czerwona latarnia” ligi marzyła o utrzymaniu korzystnego wyniku do samego końca. Wszelkie napory ze strony miejscowych kończyły się fiaskiem. Kilkukrotnie gościnie z opresji wyciągała Antonia Canales, popisująca się kluczowymi interwencjami. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w doliczonym czasie gry. Wówczas rezultat ustaliła genialnym uderzeniem zza pola karnego Emma Martin, która do chwili wpisania się na listę strzelczyń przebywała na murawie od raptem… 19 sekund. Kolejny faworyt nie sprostał zadaniu, a dzięki wywalczeniu pełnej puli Valencia wciąż utrzymuje teoretyczne szanse na pozostanie w Lidze F.

Real Sociedad – Valencia CF 0:2 (0:1)
Marti 6′ , Martin 90 + 1′

Okazję, aby wyjść tymczasowo ze strefy spadkowej, miał Real Betis. Powrót na bezpieczną lokatę kosztem Levante Badalona dałoby gospodyniom pokonanie Sevilli, w której od pierwszej minuty na murawę wybiegła Natalia Padilla. Początek dla miejscowych był iście wymarzony. Już w 7. minucie gola na 1:0 strzeliła bowiem Rosa Marquez. Od tamtej pory oba zespoły grały jak równy z równym, wspólnie nie tworząc sobie zbyt wielu szans na to, aby padły kolejne bramki. Zatem Polka wraz z koleżankami w drugiej połowie zmuszone były gonić wynik, by i tym razem nie doszło do wprawdzie małej, ale jednak niespodzianki.

Nasza skrzydłowa wzięła sprawy w swoje ręce już na samym początku drugiej części gry. Choć zmarnowała pierwszą dogodną okazję, kiedy to uderzyła praktycznie prosto w interweniującą Noelię Gil Perez, tak w 52. minucie pozostawiła ją całkowicie bezradną wobec świetnego uderzenia na krótki słupek, które przyniosło wyrównanie. Dla Padilli było to ósme trafienie w tym sezonie. Wydawać by się mogło, że Sevilla pójdzie jeszcze za ciosem i podkręci tempo, by wyjść z tego pojedynku zwycięsko. Ostatecznie Gran Derbi zakończyło się wynikiem 1:1. Natalia Padilla – Bidas na murawie przebywała do 83. minucie, a jej bramka na wagę punktu dała przyjezdnym utrzymanie. Real Betis natomiast wciąż znajduje się w strefie spadkowej, mając punkt straty do Levante Badalona, czekającym na swoje starcie z FC Barceloną.

Real Betis – Sevilla FC 1:1 (1:0)
Marquez 7′ – Padilla – Bidas 52′

Liga F

PozycjaKlubMeczeWRPB+B-RBPkt
128260211316+9778
22824228425+5974
328141044223+1952
428153103926+1348
528143114040045
628108103534+138
728115123539-438
828105133043-1335
92898112138-1735
1028611112347-2429
112885153359-2629
122869132339-1627
132876152945-1627
142868142343-2026
152865172252-3023
162856172144-2321
 
Spadek
Reklama
Opublikowano: 27.04.25

Polecamy