Puchar Włoch: O włos od podwójnej sensacji!

W środę oraz czwartek rozegrano kolejne mecze w ramach ćwierćfinałów Pucharu Włoch. Tym razem wydawało się, że czekają nas mecze bez historii. Mistrzynie kraju, AS Roma, broniły jednobramkowej zaliczki przeciwko czerwonej latarni ekstraklasy, Napoli. Juventus zaś miał teoretycznie ogromny komfort, gdyż do rewanżu przeciwko Lazio podchodził z dwubramkową zaliczką. Co by nie mówić, nic nie nosiło w tych dwóch meczach potencjalnych znamion niespodziewanego.

Reklama

Atut własnego boiska, skromna przewaga po starciu w Neapolu, a na przeciwko najgorsza ekipa Serie A – co w samej teorii stawało na przeszkodzie AS Romie, by w sposób komfortowy awansować? W zasadzie nic, nawet remis dawał półfinał, więc wystarczyło po prostu nie zaskoczyć na minus i droga do „final four” stała otworem. Rzymianki od początku przycisnęły i zdominowały zdecydowanie Napoli, które było bezradne wobec poczynań oponentek. Jedyne, czego w zasadzie przez cały czas brakowało, to zmiany wyniku. Na taki stan rzeczy składała się wysoka nieskuteczność mistrzyń Włoch oraz dobra postawa bramkarki, Beatrice Beretty. Szans nie udało się wprawdzie gospodyniom wykreować zbyt wiele, ale w porównaniu z rywalkami 6 strzałów i tak budziło szacunek. Szkoda, ze jedynie jedna próba zmierzała w światło bramki, lecz to wciąż o jedną okazję więcej, niż w ogóle przyszło przez pierwsze 45 minut stworzyć przybyszkom spod Wezuwiusza. Tak, trzy kwadranse to było za mało, by oddać jakiekolwiek uderzenie. Wciąż jednak nadzieja pozostawała, gdyż na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 0:0.

Impas został przełamany dopiero po ponad godzinie, kiedy to zgodnie z wszelkimi przewidywaniami, przewagę w dwumeczu powiększyła AS Roma. Dogranie Troelsgaard wykorzystała Glionna i oficjalnie w 62. minucie dała prowadzenie klubowi ze stolicy. Po tym wszyscy spodziewali się, że worek z brakami otworzy się na dobre. W zasadzie tak się stało, tylko, że ze snu zimowego przebudziło się podrażnione Napoli. W pierwszej stworzonej akcji, ledwie trzy minuty po stracie gola, gościnie wyrównały za sprawą Andrup. Ten pojedynczy zryw to wciąż jednak było za mało, aby myśleć o sprawieniu absolutnej sensacji. Jej widmo stanęło przed oczami wszystkich w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry. Wówczas druga asystę w tym meczu zanotowała Banusić, tym razem podając do Sciabici. Wszystko wskazywało na wyrwanie wygranej przez drużynę w Neapolu w iście kuriozalnych okolicznościach, lecz najwidoczniej piłkarki tegoż zespołu, zachwycone swym osiągnięciem, zapomniały o koncentracji do samego końca. W piątej minucie doliczonego czasu gry losy awansu rozstrzygnęła, strzelając na 2:2 Linari, co ostatecznie dało AS Romie promocję do półfinału rzutem na taśmę. Tam zmierzą się z Sassuolo, które wyeliminowało AC Milan Nikoli Karczewskiej i Małgorzaty Mesjasz.

Puchar Włoch, 1/4 finału
AS Roma – Napoli 2:2 (0:0)
62′ Glionna, 90 + 5′ Linari – 65′ Andrup, 90′ Sciabica

Czwartkowe spotkanie także nie miało prawa sugerować, że będziemy świadkami jakichkolwiek zaskoczeń. Aktualnie liderki Serie A w tym sezonie mierzyły się z Lazio już trzykrotnie, za każdym razem wychodząc z tego pojedynku zwycięsko. Nic więc nie wskazywało na papierze na to, że przyjezdne nawiążą w jakikolwiek sposób walkę, mając do odrobienia dwubramkową stratę. Należy jednak sobie powiedzieć szczerze, że pewne swego gospodynie zwyczajnie nie dojechały na pierwszą połowę, co dało pole do popisu gościniom. Te stworzyły sobie kilka dogodnych szans, a w 21. minucie wyszły na prowadzenie. Dogranie Piemonte wykorzystała Simonetti, tym samym zmniejszając stratę, wynikającą z niekorzystnego rezultatu w domowym pojedynku. Nawet po tym ciosie Stara Dama nie była w stanie wejść na odpowiednie tory, oddając inicjatywę zdeterminowanym przybyszkom ze stolicy. To sprawiło, że w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy oglądaliśmy drugie trafienie dla Lazio. Tym razem Lysianne Proulx pokonała Węgierka, Zsanett Kajan. Tym samym, ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich, którzy śledzili losy pojedynku, sprawa awansu przed drugą połową ponownie stała się otwarta.

Zaledwie trzy minuty po zmianie stron, na tablicy wyników mogliśmy oglądać już jeszcze bardziej szokujące 0:3 z perspektywy miejscowych. Dublet skompletowała Simonetti i tym samym na tamta chwilę dała swej drużynie awans kosztem faworyzowanego Juventusu. Dopiero terapia szokowa w formie trzech straconych bramek pobudziła przegrywający zespół do działania. Przed upływem godziny gry trener Maks Canzi wykorzystał już cztery zmiany, co w późniejszych minutach i tak nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Czas płynął nieubłaganie, a gospodynie coraz bardziej oddalały się od półfinału krajowego pucharu. Indolencja formacji ofensywnej była aż nadto widoczna. Sprawy w swoje ręce wzięła zatem ostoja defensywy. Dopiero w 79. minucie, po niemałych męczarniach, do siatki Lazio trafiła Szwedka, Emma Kullberg, tym samym dając na chwilę swoim koleżankom możliwość ucieczki spod topora. Taki wynik jednak dawał tylko dogrywkę. Końcówka to jednak walka do samego końca ze strony Juve. Udało się wywalczyć rzut karny, do którego podeszła Girelli. Przegrała ona jednak z presją, gdyż jej uderzenie wybroniła kanadyjska golkiperka rywalek, będąca jednak bezradna wobec dobitki Kullberg. Tym oto sposobem środkowa obrończyni także mogła pochwalić się dubletem, dając awans, pomimo finalnej porażki 2:3. Należy jednak z tego miejsca docenić determinację ze strony Rzymianek, które zaliczyły spektakularny comeback w niespełna 50 minut. Ostatecznie to Juventus uzupełnił grono najlepszej czwórki, gdzie o miejsce w finale zmierzy się z Fiorentiną, która odprawiła z kwitkiem drugi z mediolańskich zespołów, Inter.

Puchar Włoch, 1/4 finału
Juventus – Lazio 2:3 (0:2)
79′ , 88′ Kullberg – 21′ , 48′ Simonetti, 45 + 1′ Kajan

Reklama
Opublikowano: 31.01.25

Polecamy