fbpx

Sebastian Stemplewski: Jeszcze nie zrobiliśmy mistrzostwa

W przykrytym przez obfite opady śniegu centrum treningowym Zagłębia Sosnowiec spotykamy się z autorem ostatnich sukcesów Czarnych. Trener Stemplewski nie unikał odpowiedzi na trudne pytania. Czy Czarni czują się już mistrzami? Czy da się załatać lukę po ewentualnym odejściu Weroniki Zawistowskiej? Jakie mają plany na rundę wiosenną? Zapraszamy.

 

Runda jesienna zakończona 10 zwycięstwami i remisem z GKS Katowice, 31 punktów na 33 możliwe. Jak pan oceni tą waszą “rozpędzoną lokomotywę”, jak nazwał pan swój zespół w mediach społecznościowych.

Jesteśmy zadowoleni po rundzie jesiennej, ale nie ukrywamy, że ten remis z GieKSą siedzi nam z tyłu w głowie. Uważam, że gdyby ten mecz został rozegrany w pierwotnym terminie i byśmy go wtedy zremisowali, to to spotkanie poszłoby w niepamięć, bo wiedzieliśmy że mamy jeszcze kolejny mecz przed sobą i byłby wygrany. Aczkolwiek spotkanie z Katowicami było naszym ostatnim w roku 2020 i do dzisiaj wspominamy to starcie jako naszą porażkę.

Mieliśmy okazję porozmawiać jak wspaniale się rozwinęła pod pana opieką Weronika Zawistowska. Widać, że zmiana klimatu jej przysłużyła. Pytanie z punktu widzenia kibica. Czy Zawias ma od sztabu za zadanie dogrywać, czy też strzelać, bo wiem że kocha bramki.

Jak najbardziej nie. Oczywiście nasz Zawiasek ma dogrywać, bo jest skrzydłową, która potrafi dobrze dogrywać koleżankom, by te zdobywały bramki. Ale jak najbardziej, jeśli ma okazję to ma umieścić piłkę w siatce. Dlatego żałuję, że w tej rundzie nie ma dobrych statystyk bramkowych, za to ma jedną z najlepszych w asystach i innych aspektach meczu. Ostatni rok wyglądał więcej niż dobrze w jej wykonaniu. Cieszymy się, że tak mocno się rozwinęła, co pokazała również w spotkaniach reprezentacji.

Obecnie Weronika jest na testach w Bayernie. Czy liczycie się z tym, że może odejść w zimowym okienku transferowym i nie dogra wiosny w barwach Czarnych?

Cały klub, z dyrektorem na czele, liczymy się z tym. Weronika nie jest anonimową zawodniczką w Polsce i wiemy, że dużo klubów z zachodu przygląda się nie tylko jej, ale i paru innym naszym zawodniczkom. Więc tak, liczymy się z tym. Dlatego lekkie przetasowania by uzupełnić lukę. Na pewno będzie to ciężkie zadanie, aczkolwiek już teraz czynimy starania, by pozyskać te zawodniczki.

Te starania widać. Już tej zimy dołącza do was, a właściwie wraca po trzyletnim pobycie w Koninie, Nikol Kaletka. Czy panu uda się wyciągnąć z niej ten drzemiący jeszcze talent i potencjał?

Na pewno życzyłbym sobie tego, jak również klubowi. Mamy przykłady Weroniki Zawistowskiej, czy Agnieszki Jędrzejewicz, która do nas dołączyła ubiegłego lata i widzimy że dobrze wygląda po przebytej kontuzji. Aczkolwiek wiemy, że w Agnieszce siedzi jeszcze spory zapas potencjału, jeśli chodzi o lepszą grę. Wiemy również, że Dżesika Jaszek miała udaną rundę, oprócz tego że złapały ją kontuzje. Dlatego mamy taką nadzieję, że Niki u nas się odbuduje i wróci do tej lepszej formy, w jakiej ja jej nie widziałem. Widziałem tylko to, co prezentowała w Medyku. A wiemy dobrze, że to nie był ten najwyższy level.

Czy oprócz dołączenia Kaletki planujecie jakieś wzmocnienia? Czy możemy prosić o uchylenia rąbka tajemnicy a propos kolejnych zimowych wzmocnień?

Czynimy rozmowy z jeszcze dwoma zawodniczkami. Nie mogę uchylić rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o personalia, ponieważ rozmowy trwają a konkurencja nie śpi. Ale do przyszłego tygodnia powinna się sytuacja wyklarować.

Jak przebiega leczenie Klaudii Olejniczak?

Klaudia w ten weekend jedzie na konsultację z lekarzem, by zamknąć pewien etap czy idziemy w dobrym kierunku leczenia. Ale na pewno to są zbyt świeże sprawy, do tego długa rehabilitacja. W kwestiach powrotów po urazach jestem za opcją “lepiej tydzień za późno, niż dzień za wcześnie”.

Chciałbym nawiązać do roszady na ławce trenerskiej. Trener Cioch zdecydował się odejść. Do sztabu dołączył Łukasz Wojtala. Jak układa się panów współpraca?

Odejście Adriana było jego decyzją. Chciał pracować samodzielnie. Życzę mu powodzenia na ławce trenerskiej. Współpraca z Łukaszem układa się jak najbardziej w porządku. Chcielibyśmy by efektem tej współpracy było mistrzostwo i puchar Polski, o który walczymy.

Wasz plan sparingów uległ sporym zmianom. Mieliście zaplanowane spotkania międzynarodowe. Czy udało się wypełnić luki?

Udało nam się zrobić wymianę. W pierwszym, domowym, sparingu zagramy z łódzkim SMS-em, bo już z nimi wcześniej mieliśmy uzgodniony sparing w dalszej części przygotowań. Drugi termin nie jest uzgodniony, gdyż GKS Katowice nam odmówił. Dlatego na ten drugi termin szukamy sparingpartnera.

Zakładając, że pana układanka będzie funkcjonować i ta “rozpędzona lokomotywa” dojedzie na stację “MISTRZOSTWO”, czy już teraz myśli pan o wzmocnieniach na Ligę Mistrzyń, czy jest to na razie odkładane.

Odkładane nie jest, nie można tak powiedzieć. To nam siedzi gdzieś tam z tyłu głowy. Ale przede wszystkim musimy się skupić na lidze. My jeszcze tej ligi nie wygraliśmy. Jesteśmy na półmetku, jesteśmy liderami i jeżeli to podtrzymamy i wygramy ligę, to wtedy będziemy bardzo mocno co dalej robić. Stąd też nasze wzmocnienia, czy Niki, czy inne zawodniczki, o których wspominałem, są pod kątem Ligi Mistrzyń. Im bliżej końca, tym będziemy myśleć intensywnie. Na razie musimy się skupić na lidze.

Miałem przyjemność przeprowadzać wywiad z trenerem Kamilem Konopką, któremu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Trener Konopka w samych superlatywach opisywał współpracę z panem. Cieszy się, że pan aktywnie bierze udział w przygotowaniach rezerw Czarnych. Obserwując kilka lat ekipę z Sosnowca, dopiero przy panu nastąpiła pełna współpraca, te same cele. Pierwszy i drugi zespół jest jakby jednym zespołem, a pan, zdaje się, nad tym całym projektem piecze trzyma. Skąd takie a nie inne podejście?

Zgadzam się z tym, że z trenerem Konopką mam dobry kontakt. Bierze się to stąd, że dużo zawodniczek z pierwszego zespołu schodzi do drugiego zespołu. Wiemy dobrze, żeby te rezerwy funkcjonowały stricte pod pierwszym zespołem, czyli zawodniczki które nie rozegrają u mnie meczu, rozegrają w drugiej drużynie, muszą i mają to narzucone taktycznie, to co muszą wykonywać. Z trenerem dużo też rozmawiamy, przekazujemy sobie potrzebne informacje. Cieszy mnie to, że trener jest osobą młodą, uczącą się, można powiedzieć osobą nową na ławce trenerskiej, ale przyjmuje każdą wiadomość. Oczywiście ta końcowa decyzja należy do niego, bo to on jest trenerem na ławce w danym meczu. Ale te cenne wskazówki, które mu przekazuję, jak najbardziej wyłapuje i przekazuje dalej swoim dziewczynom.

Chciałbym nawiązać do mojej ulubionej zawodniczki w pana zespole. Daria Długokęcka. W zeszłym sezonie jeszcze pojawiała się z ławki na boisku. W obecnych rozgrywkach wygląda to o wiele słabiej. Co się stało z rozwojem tego talentu, bo przecież to zawodniczka, która była i jest w notesach selekcjonerów kadr młodzieżowych. Co się stało?

Przychodząc do pracy, do klubu, mieliśmy parę dziewczyn, które mocno kandydowały do pierwszego składu. Przed tym sezonem nasz zespół się mocno wzmocnił. Młodzież, która dalej się uczy i puka do pierwszej drużyny, ale wie że puka nie do pierwszej jedenastki, ale do meczowej osiemnastki. Rozwój nie jest zakłócony. Dobrymi przykładami są Czechowska czy Tobiczyk, które zrobiły mega postępy. Ja bym Darii nie skreślał. Daria jest młodą dziewczyną, która dalej puka. Nie tak dawno miałem rozmowę z panią selekcjoner Patalon, gdzie te nazwiska zostały zapisane. Do tego jest Misztal, która kandyduje do kadry niżej, ale jest również zapisana w notesie, co mnie bardzo cieszy. Daria miała słabszą jesień, jeśli chodzi o pierwszy zespół, ale za to w drugim zespole jest zawodniczką strzelającą i bardzo wyróżniającą się.

W rezerwach Długokęcka nakrywa tą ligę czapką. Martwi mnie, czy jako kibica, czy jako osobę piszącą o kobiecej piłce, że ten przeskok jest taki duży. Na pewno ma na to wpływ, co pan powiedział, te wielkie, jak na polski rynek transfery i wzmocnienia. Aczkolwiek czy Daria się nie marnuje na czwartym poziomie rozgrywkowym?

Daria na co dzień trenuje w pierwszym zespole. Schodzi tylko na mecze lub pojedyncze treningi do drugiej drużyny. W większości te dziewczyny, czyli Tobiczyk, Czechowska, Misztal, Kamala i Długokęcka trenują na co dzień z nami. Tak stały okres przygotowawczy są z nami. Dlatego my je pilotujemy. Jak wspomniał trener Konopka, jak nie mam swojego meczu to jestem na każdym spotkaniu rezerw i też widzę, staram się podpowiadać. No a później staramy się je ukształtować, by w miarę możliwości ten przeskok z drugiej drużyny do pierwszej był płynny.

Na zakończenie chciałbym poruszyć temat, o którym rozmawiam z każdym trenerem przy nadarzającej się okazji. Chodzi mi o organizację niższych kobiecych lig. Na przykładzie rezerw Sosnowca, które na czwartym poziomie rozgrywkowym mają podróże po pięćset kilometrów w jedną stronę. Zakładam, że same wyjazdy dla zespołów czy to trenera Konopki, czy Zabrza, czy Żar to jest masakra dla budżetu klubu, nie wspominając o noclegach. Czy związek nie pomyślał? A może jednak pomyślał, żeby wyeliminować najsłabsze ogniwa, żeby to poszło w stronę profesjonalizmu niższych lig? Jaka jest Pana opinia w tej kwestii?

Profesjonalizacja jest jak najbardziej wskazana. Tylko tak jak mówimy, to jest czwarty poziom rozgrywkowy. Wiemy dobrze, że kluby ekstraligi mają problemy z wyjazdami, a co dopiero trzeci czy czwarty poziom. Dlatego profesjonalizm jak najbardziej, tylko robiony z głową. Te wyjazdy, oprócz tego że trzeba zapewnić wyżywienie, przejazd i nocleg to są na prawdę duże koszty. PZPN powinien pomyśleć, albo zrobić większe dotacje, czyli pomoc dla tych klubów, żeby wprowadzić ten profesjonalizm. Albo zrobić coś innego.

Sytuację mamy taką, że w esktralidze najdalej mają Łęczna i Szczecin. W pierwszej lidze prawdopodobnie najdalej mają Stomilanki do SWD. W trzeciej lidze Czarni II do Kostrzyna nad Odrą 517km w jedną stronę, osiem godzin jazdy.

Dodajmy, że zawodniczki w tych ligach w większości się uczą a w dodatku to w większości dzieci.

Mam niebezpieczną teorię, że centrali chodziło o wyeliminowanie klubów, których nie będzie stać na granie. Ale skąd wtedy będziemy mogli obserwować młode dziewczynki, którym się lokalne ośrodki pozamyka?

O to właśnie chodzi. Tym bardziej związek powinien inwestować w mniejsze kluby, bo tych dziewczynek musimy mieć jeszcze więcej, żeby esktraliga mogła normalnie funkcjonować. A obydwaj wiemy, że dziewczynka 12 czy 13 letnia nie wskoczy z marszu do ekstraligi. Ona musi się gdzieś ogrywać i rozwijać. Po to są stworzone te trzecie czy czwarte ligi, żeby one mogły się tam rozwijać a kluby z ekstraligi mogły obserwować, scoutować i wyciągać wyżej.

 

 

Foto: KKS Czarni Sosnowiec, Łukasz Polczyk

 

 

Other Articles

EkstraligaNewsyPolska
AngliaEkstraligaNewsyPolki za granicąPolskaZagranica

Leave a Reply