Frauen Bundesliga: Polki na deskach, Bayer wraca na dobre tory

Zmagania w ramach 16. kolejki niemieckiej ekstraklasy kończyły się w poniedziałek. W niedzielę swoje mecze rozgrywały dwie ekipy z TOP 4, Bayern Monachium oraz Bayer Leverkusen. Podejmowały one znajdujące się w dolnych rejonach tabeli FC Koeln i Carl-Zeiss Jena. W poniedziałek Werder Brema gościł u siebie TSG Hoffenheim.

Reklama

Przed polskim trio z Kolonii czekało niezwykle ciężkie zadanie. Martyna Wiankowska, Adriana Achcińska oraz Sylwia Matysik rozpoczęły mecz z mistrzyniami z Monachium w komplecie od pierwszej minuty. Szybko jednak wiadome było, że tego dnia zatrzymanie rywalek graniczyć będzie z cudem. Już w 8. minucie gościnie otworzyły wynik. Podanie Lohmann na bramkę zamieniła lewa defensorka, Carolin Simon. Ataki nie ustawały, a kolejne gole były jedynie kwestią czasu. Po upływie niewiele ponad pół godziny Bayern zdobył drugiego gola. Tym razem na listę strzelczyń wpisała się Pernille Harder, a Dunce asystowała Klara Buhl. Ostatecznie wynikiem 0:2 z perspektywy bezradnych miejscowych zakończyła się pierwsza połowa, w trakcie której w zasadzie mieliśmy już rozstrzygnięcie podane na tacy.

W drugą część spotkania Bayern wszedł zdecydowanie spokojniej. Nie sprawiło to jednak, że podopiecznym trenera Strausa nie udało się zdobyć kolejnej bramki. W 55. minucie ponownie świetnym podaniem swoją koleżankę obsłużyła Buhl. Tym razem piłka dotarła pod nogi Lohmann, która zmusiła Aurorę Mikalsen do wyciągania futbolówki z siatki po raz trzeci tego dnia. Jak się miało okazać, był to też ostatni taki moment, gdyż po powiększeniu przewagi gościnie całkowicie spuściły z tonu, kontrolując przebieg rywalizacji i minimalnym nakładem sił dowożąc okazałą wygraną do samego końca. Cieszyć może fakt, iż każda z Polek dograła mecz do ostatniego gwizdka, lecz trzeba także otwarcie przyznać, iż indywidualnie nie pokazały nic ponad to, co FC Koeln reprezentowało sobą jako kolektyw.

FC Koeln – Bayern Monachium 0:3 (0:2)
8′ Simon, 31′ Harder, 55′ Lohmann

Świetną okazję do przełamania złej serii miał Bayer Leverkusen. Aptekarki przyjechały do Jeny, gdzie mierzyły się z tegorocznym beniaminkiem. Jeśli wręcz wymagane jest zgarnięcie kompletu punktów w tym sezonie, to właśnie przeciwko którejkolwiek z ekip, które awansowały z 2. Bundesligi. Przewaga przyjezdnych była doskonale widoczna, lecz w pierwszej połowie brakowało elementu finalizacji akcji, który dałby zdecydowanie większy komfort w dalszej części spotkania. Do przerwy jednak nie oglądaliśmy żadnych trafień, a widmo sporej niespodzianki nieśmiało zaczęło zaglądać w oczy zarówno piłkarek, jak i sympatyków Bayeru.

Choć realnie gospodynie nieco śmielej poczynały sobie po wznowieniu gry, ich bardziej otwarta postawa w końcu odbiła im się czkawką. Gościnie dopięły swego w 54. minucie, kiedy wynik ustaliła Kramer po podaniu Kehrer. Przewaga wciąż była mało okazała, dlatego też należało pójść za ciosem i pozbawić wszelkich złudzeń ekipę Carl – Zeiss Jena. Po niespełna dwudziestu minutach od przerwania impasu, Bayerowi udało się po raz drugi zmusić Jasmin Janning do kapitulacji. Tym razem 19 – letnia bramkarka nie zdołała zatrzymać uderzenia Węgierki, Lilli Turanyi. Przy tym trafieniu asystę na swoim koncie zapisała Islandka, Karolina Vilhjalmsdottir. Tym samym udało się przyjezdnym przerwać passę trzech meczy bez wygranej, która jednak wydaje się być już zbyt kosztowna, jeśli mowa o walce o ligowe podium. Gospodynie natomiast wciąż nie zasmakowały wygranej w obecnej kampanii, notując trzynastą porażkę w sezonie.

Carl-Zeiss Jena – Bayer Leverkusen 0:2 (0:0)
54′ Kramer, 73′ Turanyi

Na samo zakończenie w poniedziałkowe popołudnie Werder Brema mierzył się z TSG Hoffenheim. Miejscowe chciały wziąć rewanż za starcie z rundy jesiennej, kiedy to ówczesne gospodynie zwyciężyły skromnym wynikiem 1:0. Tym razem miejscowe liczyły, że atut własnego boiska będzie im sprzyjał. Zamiast tego jednak, sprzyjało im niemałe szczęście. Przyjezdne w każdym aspekcie gry zdominowały swoje rywalki w pierwszej połowie. Przetrzymując piłkę budowały one akcje, którym ostatecznie brakowało solidnej finalizacji. Duet napastniczek Kossler – Cerci tego dnia nie funkcjonował tak, jak powinien. Nie pomagała także polska pomocniczka, Dominika Grabowska. Choć przewaga gościń widoczna była jak na dłoni, do przerwy nie udało im się strzelić bramki i oba zespoły schodziły do szatni przy bezbramkowym remisie.

Po powrocie na boisko obraz gry praktycznie się nie zmienił. Hoffenheim próbowało wszystkiego, aby w końcu otworzyć wynik spotkania. Tego dnia na posterunku dzielnie wszelkie napory wytrzymywała Livia Peng. Bramkarka, która w piątek obchodzić będzie 23 – cie urodziny w ramach przedwczesnego prezentu pracowała na miano zawodniczki meczu, czasami nadludzkim wysiłkiem zatrzymują strzały ze strony przeciwniczek. Kiedy nikt się tego kompletnie nie spodziewał, Werder po jednym z niewielu nieśmiałych ataków wywalczył rzut karnym. W obliczu całej rywalizacji to była szansa jedna na milion, którą spróbowała wykorzystać Larissa Muhlhaus. Ta nie pomyliła się i dała gospodyniom prowadzenie, którego nie oddały już do samego końca. Patrząc na statystyki meczowe ciężko nie odnieść wrażenie, że Hoffe przegrało ten mecz na własne życzenie. Nie strzelić bramki przy xG oscylującym w granicach 3.00 to także „trzeba umieć”. Choć wszechmiar niezasłużenie, górą została ekipa z portowego miasta. Dominika Grabowska spędziła na placu gry 83 minuty.

Werder Brema – TSG Hoffenhiem 1:0 (0:0)
78′ Muhlhaus (k.)

Frauen Bundesliga 2024/25

PozycjaKlubMeczeWRPB+B-RBPkt
12219215613+4359
22216335718+3951
32216246822+4650
42213453821+1743
52211563431+338
622120105029+2136
72292112839-1129
82283113040-1027
92255122130-920
102235141851-3314
11222416743-3610
12220121573-681
 
Spadek
Reklama
Opublikowano: 11.03.25

Polecamy