fbpx

G. Majewski: Chcemy silnej polskiej ligi

Przez kilka sezonów prowadził Czarne jako pierwszy szkoleniowiec. Od sezonu 2020/2021 przejął funkcję dyrektora sportowego sosnowieckiego klubu. O różnicy postrzegania zespołu, o planowanych wzmocnieniach i wyjazdach zawodniczek za granicę opowie Grzegorz Majewski.

Jak zmienia się postrzeganie klubu, gdy zamieni się ławkę trenerską na fotel dyrektora?

W moim przypadku niewiele się zmieniło. Gdy byłem trenerem Czarnych również starałem się szukać wzmocnień zespołu czy pozyskiwałem sponsorów. Bardziej zmieniło się to w kwestii zarządzania szatnią. Nie chcę ingerować w życie szatni, zostawiam to sztabowi. Uważam to za bardzo dobre rozwiązanie. Reszta obowiązków pozostała bez zmian. Doszły jedynie obowiązki związane z Akademią, którą staramy się rozwijać. Szukamy klubów partnerskich które chciałyby nawiązać współpracę. Stresu jest więcej. Mecze jak przeżywałem tak dalej przeżywam. Niektóre rozmowy z zawodniczkami są bardzo ciężkie, gdyż do dziś czekam od niektórych z nich na odpowiedź czy zasilą nasze szeregi.

Poznaliśmy się parę lat temu, gdy Czarne dopiero aspirowały do miana silnego zespołu. Chciałbym zapytać o ogrom pracy, o zdobyciu zaufania władz miasta. Jak Wam się to udało?

To był proces długofalowy. Gdy zaczynałem pracę na ławce Czarnych do dyspozycji w większości miałem zawodniczki – półamatorki, do tego treningi dwa czy trzy razy w tygodniu. Widać było, że zespół nie miał siły, nie był dobrze przygotowany. Granie w piłkę dla tych dziewczyn było dodatkiem do wykonywanej pracy. Z roku na rok staraliśmy się to wyeliminować. W 90 procentach udało nam się doprowadzić do tego, by dziewczyny nie musiały łączyć innej pracy z grą w piłkę. W tamtym okresie nie mieliśmy grup młodzieżowych a drugi zespół był, jakby to delikatnie ująć, osobną drużyną bez celu. Nie było tej
chemii i współpracy między “jedynką” a “dwójką”, jaka ma miejsce obecnie. A co do zachęcania sponsorów? Postawiliśmy na naszą markę. Jesteśmy najbardziej utytułowanym klubem kobiecym w Polsce. Stąd nasza praca, by wrócić do lat świetności. Chylę czoła przed władzami miasta Sosnowiec, jak i również przed naszymi sponsorami, gdyż nie byłoby nas w tym miejscu bez ich wsparcia. Wielkie podziękowania należą się również zarządowi Czarnych za ich pracę oraz wsparcie i motywację. Dostaliśmy zielone światło na zbudowanie czegoś, co konsekwentnie realizujemy. Na chwilę obecną jeszcze nic wielkiego nie wygraliśmy.
Nie zapominam o srebrnym czy brązowym medalu w ostatnich latach. Nie zapominam również o obecności w finałach o Puchar Polski. Takim przełomowym momentem i “wodą na młyn” było właśnie wicemistrzostwo Polski, gdyż z zespołu indywidualności udało nam się stworzyć kolektyw. Udało się stworzyć zespół, który skoczyłby za sobą w ogień. Zespół, który posiadał niedoskonałości techniczne, ale stał się kolektywem, prawdziwą drużyną. Teraz zachęcamy zawodniczki celami i drogą, jaką obraliśmy. Chcemy awansować do Ligi Mistrzyń, chcemy wprowadzić nasze rezerwy do drugiej ligi, gdyż chcemy rozwijać młodzież. Mamy od tego sezonu CLJ u15, co jest moim oczkiem w głowie. Drugim oczkiem w głowie jest nasza drużyna u13. A niedługo powstanie u11, gdyż posiadamy 16 zawodniczek. Chcemy
rozwijać drugą drużynę. Chcemy wyróżniające się zawodniczki rozwijać z pierwszą drużyną.

W lecie z klubem pożegnał się asystent Sebastiana Stemplewskiego, Adrian Cioch. W kuluarach mówiło się, że obejmie posadę szkoleniowca ROW-u Rybnik. Z nowym rokiem trenerCioch objął drużynę rezerw Czarnych. Czy to chwilowa zmiana, czy stała?

GM: Trener Konopka, z racji odniesionej kontuzji, podjął decyzję że musi zrezygnować. Praca trenera polega na tym, że trzeba żyć nią, być w ruchu. Trener Konopka sam dostrzegł że nie może wykonywać jej tak, jakby sam od siebie wymagał. Co do trenera Ciocha i jego objęcia ROW-u to nie chcę komentować pojawiających się domysłów, gdyż jak w męskiej tak i w żeńskiej piłce domysłów i spekulacji jest bardzo wiele. Faktem jest, że trener Cioch pracował z trenerem Stemplewskim, ma bardzo bogate doświadczenie. A teraz podjął się ogromnego wyzwania. Będzie samodzielnie zarządzał drugim zespołem. Przed trenerem, jak i przed zespołem już wcześniej, postawiono jasny cel, którym jest awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Czas pokaże czy ta współpraca będzie miała wymiar długo czy krótkofalowy.

Czy już rozglądacie się za wzmocnieniami pod kątem nowego sezonu i ewentualnego występu w europejskich pucharach?

Czy pod kątem europejskich pucharów? Tonowałbym na chwilę obecną hurraoptymizm. Jeszcze nic nie wygraliśmy i mamy tylko trzy punkty przewagi nad drugim w tabeli łódzkim SMS. Celem jest zdobycie mistrzostwa Polski, chcemy utrzymać pozycję lidera do końca rozgrywek. Druga runda zawsze jest trudniejsza, każdy chce ograć lidera i mobilizuje się na niego. Wiele zależeć będzie od nastawienia mentalnego dziewczyn, które ma duże znaczenie. Kolejne wyzwanie stoi przed sztabem, jak ich przygotuje do kolejnej rundy. Na pewno są prowadzone rozmowy z zawodniczkami, aby wzmocnić kadrę. Naszym celem jest zbudowanie kadry, która będzie opierać się na zdrowej rywalizacji. Po części udało nam się spełnić plan minimum, mianowicie dysponować dwoma zawodniczkami na każdą pozycję.

A czy w zimowym oknie transferowym, oprócz Nikol Kaletki, planujecie kolejne wzmocnienia?

Czekamy na odpowiedź jednej zawodniczki, która ma dojechać na testy. Sytuacja z pandemią odrobinę nam psuje te plany. Mówimy o transferze zagranicznym, więc do testów trzeba doliczyć również czas kwarantanny. My ze swojej strony dopełniliśmy wszelkich formalności. Czekamy aż zostanie przywrócony ruch na granicach.

Jak wygląda sytuacja zdrowotna z Dżesiką Jaszek i Klaudią Olejniczak (rozmawialiśmy 8 lutego b.r. przyp. red.)

Na dzień dzisiejszy Dżesika wraca do zdrowia, czuje tą nogę. Ale wygląda to obiecująco. Nie grała drugi czas. Nie można ukrywać, że pierwsza diagnoza została fatalnie postawiona. Dziwi nas jak można było nie zauważyć złamania kości. Tego nikt nie wychwycił na badaniach czy usg. Sama Dżesika odczuwa to starcie w Koninie, które umówmy się było tragiczne. Gdy zobaczyłem ten faul na powtórkach powiedziałem że aż dziw, że jej nogi nie połamało. Niestety wykrakałem. Najważniejsze dla nas by Dżesika była zdrowa, by wracała do pełnej sprawności. Jej brak był bardzo odczuwalny w grze naszego zespołu. Co do Kladii, sprawa
jest bardziej skomplikowana. Obawiam się, że w tej rundzie nie zobaczymy jej na boisku. Ma zapewnioną opiekę, oraz komfort czasu na wyleczenie się. Niczego nie będziemy przyspieszać. Jest to ważna zawodniczka dla nas. Zaprezentowała się bardzo dobrze po przenosinach z Medyka do nas. Dużo nam dała na boisku i jestem przekonany że po powrocie da nam jeszcze więcej ze swojej gry.

Pytanie które wciąż elektryzuje kibiców. Czy Weronika Zawistowska zostanie na rundę wiosenną, czy czekacie jeszcze na oferty?

Nie czekamy na oferty. Przynajmniej do lata Weronika zostaje z nami. Od niej samej będzie zależeć co dalej. My ją chcemy zatrzymać, aczkolwiek wiem że będzie to bardzo
ciężkie zadanie. Chociaż nie niemożliwe. Czy to się uda, czas pokaże. Weronika ma wiele propozycji. Pokazała się bardzo dobrze w rundzie jesiennej. Osiągnęła wysoki
level u nas. Nie ukrywam, że my nie chcieliśmy rezygnować z usług Weroniki. Zawodniczka dostała zaproszenie do dużego klubu, chciała zobaczyć jak to wygląda. Swoją grą zrobiła dla nas tak dużo, że nie mogliśmy i nie chcieliśmy jej tego zabraniać. Stara zasada mówi, że z niewolnika nie ma pracownika. Oczywiście gdyby chodzi o oferty z topowych klubów. Nie będę ukrywał, że gdyby wpłynęła oferta od średniego klubu, to nie byłoby mowy o żadnych testach. Ja jej wciąż powtarzam że ona powinna grać i rywalizować z najlepszymi. Moimi zdaniem lepiej zostać w Czarnych i grać o Ligę Mistrzyń niż iść do
słabszego, zachodniego oczywiście, klubu i bić się o utrzymane. Tak się u nas przyjęło, że najlepiej jest za granicą. To nie jest tak do końca. Oczywiście nie mamy, jako Czarni, szans na rywalizację z tymi topowymi drużynami. Ale polskie kluby z czołówki, osobiście uważam, mogą nawiązać walkę z zachodnimi średniakami. Nie ma ligi, gdzie będzie szesnaście dobrych klubów. Zawsze było, jest i będzie że jest czołówka, która pozyskuje wyróżniające się zawodniczki z tych słabszych klubów. Według mnie wyjeżdżać z polskiego klubu do zachodniego średniaka to jest regres. Obserwuję zawodniczki które wyjechały
do średnich klubów i niestety możemy mówić o regresie a nie progresie ich umiejętności czy rozwoju. My, jako Polacy, uważamy że wszystko co jest u nas to jest gorsze niż za granicą. Czy to chodzi o zawodniczki czy o trenerów. Ok, jeśli chodzi o infrastruktury klubowe, jestem w stanie się zgodzić, że na zachodzie wygląda to lepiej. Struktura szkoleniowa grup młodzieżowych i dziecięcych możliwe że też. Tam jest to lepiej poukładane. Natomiast na naszym poziomie my wcale nie jesteśmy od nich gorsi i nie ma
konieczności wyjazdu z kraju. Jest tyle zawodniczek, które nie wyjechały a i tak się rozwinęły że chyba nie jesteśmy tacy źli. Jestem za silną ligą polską. Topowa zawodniczka jeśli chce odejść to niech odejdzie do topowej drużyny. Jeśli zawodniczka z zagranicy ma przyjść, również ma być topowa. Zawodniczka zagraniczna w Polsce powinna być tak jak na zachodzie. Dwa razy lepsza od krajowej. Warto inwestować w naszą młodzież, warto inwestować w rozwój naszych trenerów, żeby nikt nam nie zarzucił że nasze jest słabsze czy gorsze. Dlatego staramy się zapraszać wyróżniające się dziewczyny. Dlatego cieszy
nas powrót Nikol, bo nie ukrywam że było mi bardzo źle gdy odchodziła. Wróciła z nowym
bagażem doświadczeń i liczę że będzie jeszcze lepsza.

 

Foto: www.czarnisosnowiec.eu

Other Articles

NewsyNiemcyPolki za granicąReprezentacjaReprezentacja AZagranica

Leave a Reply