Włocławek Gate – część trzecia!
W dniu wczorajszym informowaliśmy o krokach jakie poczynił Jarosław Chwiałkowski, a w dniu dzisiejszym publikujemy kolejne wypowiedzi i nie są to jedynie zawodniczek, które występowały w WAP-ie. Głos w sprawie zabrała tym razem również sędzia szczebla centralnego, jedna z trenerek oraz mama zawodniczki. Każda publikacja „Włocławek gate” dostarcza nam nowych informacji o „trenerze” Chwiałkowskim!
Mamy pierwsze decyzję po publikacjach „Włocławek Gate”!
W piśmie wysłanym do Dyrektora Departamentu Piłkarstwa Kobiecego szkoleniowiec drugoligowca (byłego) informuje o możliwości skierowania sprawy na drogę sądową. Oczywiście czekamy na wezwanie wraz z zawodniczkami i osobami, które przekazują nam informację i wbrew temu co mówi działacz Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej nie są to wypowidzi wyrwane z kontekstu. Pozostaje się zastanowić dlaczego związek wojewódzki oraz PZPN nie podjęli decyzji o zawieszeniu, a zrobił to sam zainteresowany. Niestety na naszej skrzynce pocztowej nie mamy żadnych wiadmości oraz pytań z w/w związków, które chciałby uzyskać więcej informacji…
Włocławek Gate – część trzecia!
Właściwie co tu dużo mówić, potwierdzam wszystko co zostało powiedziane przez inne dziewczyny. W moim przypadku wyglądało to podobnie, do czasu kiedy w zespole był jeszcze trener Dariusz Golis chciało się przychodzić na treningi, jednak później było tylko gorzej. Wiele dziewczyn zrezygnowało ze względu na poniżanie przez trenera Chwiałkowskiego, na co mam dowody. W momencie kiedy chciałam odejść do innego zespołu, trener Chwiałkowski bardzo utrudniał proces i na każdym kroku robił pod górkę. Bardzo się cieszę, że w końcu prawda wyszła na jaw.
Dodam jeszcze, że trener Chwiałkowski przekazał mi informację że mam zwrócić sprzęt, i nasze drogi się rozchodzą (pomijam fakt, że częściowo za ten sprzęt sama płaciłam), a w momencie kiedy został poinformowany o mojej chęci gry w innym zespole, wyliczył mi wszystkie składki za okres od oddania sprzętu (12/2017) do dnia kiedy doszła do niego ta informacja (06/2018). Kiedy rodzice powiedzieli, że tego nie zapłacą, byli zastraszani sądami – mówi nam jedna z byłych już zawodniczek WAP Włocławek.
Włocławek Gate – część pierwsza!
Wie Pan akurat w przypadku mojej córki, odeszła ona ” w porę”. Trenowała od dziecka razem z [nazwiska zawodniczek] nie wiem czy miał Pan okazję z nimi rozmawiać (rozmawiałem z wspomnianymi zawodniczkami, a ich wypowiedzi były w poprzednim artykule), córka tłumaczyła mi, że nie chce przejść do starszej drużyny, ponieważ lubi trenera Maćka a Jarosław to buc i cham. Akurat u niej był to czas kiedy poszła do liceum i miała trochę okres buntu, ale faktem jest, że sytuacja jej odejścia wyglądała w ten sposób, że trener Jarosław po jej nieobecności na treningu czy meczu napisał, że może już nie przychodzić, a że ona była dość porywcza wtedy poszła na drugi dzień i po prostu oddała sprzęt.
Były właśnie próby roszczeń za ortalion i wyrzuty, ale córka to zignorowała a do mnie trener się nie odezwał i sprawa się rozeszła, natomiast rzeczywiście córka będąc w kontakcie z dziewczynami mówiła od czasu do czasu takie nowinki, że dzieje się źle, ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że aż tak – powiedziała nam mama jednej z zawodniczek, której dane osobowe pozostają dla wiadomości redakcji.
Ogólnie od samego początku czułam się odrzucona od grupy, ten klub był jedną z moich pierwszych styczności z taką grą zespołową w piłkę nożną, chciałam podejść do tego na poważnie pomimo młodego wieku, niestety od początku było mi wytykane, że nie jestem zbyt dobra, zazwyczaj było to rzucane przy wszystkich dziewczynach, bardzo mnie to zniechęcało do gry. Trwało to dobre kilka miesięcy, bałam się popełniać jakiekolwiek błędy, bo zazwyczaj było to wytykane, niby pół żartem, ale dla w sumie jeszcze dziecka był to bardzo duży stres.
Kulminacja tego była chyba na obozie sportowym, kiedy nie wychodziły nam ćwiczenia (były dość skomplikowane i chwilę nam zajęło aby je po prostu przyswoić) trener bardzo się denerwował, mówił że do niczego się nie nadajemy pomimo tego, że wszyscy się starali. Kiedy faktycznie nie wychodziło nam kilka razy pod rząd kazał nam biegać długie dystanse po lesie a kiedy wracałyśmy nadal na nas krzyczał i zazwyczaj mówił, że to koniec treningu i mamy sobie iść.
Jeśli chodzi o mnie personalnie, to cały czas mówił mi, że jestem za gruba, mam schudnąć, nie nadaje się i tak cały czas. Przez to nawet nie dał mi nowego stroju pomimo tego, że moja mama i tata płacili składki, na obóz dostałam jakieś stare ciuchy. Pamiętam, że bardzo stresowałam się przed treningami, nie chodziłam tam z chęcią, często płakałam przed oraz po. Nie było tak żadnego wsparcia ze strony trenera Chwiałkowskiego. Pamiętam, że bardzo ciężko było mi odejść, bo bałam się reakcji trenera, nie była ona przychylna – mówi jedna z zawodniczek, która chciała pozostać anonimowa.
Włocławek Gate – część druga!
Jestem sędzią szczebla centralnego. Na jednym ze spotkań po meczu kiedy zespół Włocławianek przegrał, kiedy schodziliśmy do szatni, Pan Chwiałkowski zaczął krzyczeć, że „co my sobie wyobrażamy?!” i pojawiły się wyzwiska. Kolega sędzia powiedział, że ma się uspokoić. Wtedy zaczął krzyczeć, że „my chyba nie wiemy kim on jest!”. Dalej traktował nas epitetami, krzyczał i uderzał rękoma w różne przedmioty, nie wspomnę o trzaskaniu drzwiami. Później już po wszystkim kiedy wychodziliśmy, słyszeliśmy jak wyzywał osoby z przeciwnej drużyny. Padały m.in. słowa „Ty gnoju zamknij się, wynoś się z tego stadionu”. Zachowywał się jak furiat dosłownie. Dlatego też uważam, że zachowanie opisywane przez dziewczyny jest bardzo prawdopodobne. Jeżeli robił takie coś na forum, to wolę nie myśleć co robił za zamkniętymi drzwiami – taką wypowiedź otrzymaliśmy od sędzi szczebla centralnego, która nie chce ujawniać swoich danych osobowych publicznie.
Jak przyszłam do Włocławka to zostałam bardzo ciepło przyjęta przez Trenerów i koleżanki z drużyny. Trener od samego początku oferował mi mieszkanie i pieniądze za grę w formie stażu. Przez pierwsze 6 miesięcy trener wywiązywał się z umowy.
W pewnym momencie chciałam zacząć studiować i jednocześnie nie mogłam odbywać stażu. Trwały rozmowy z trenerem odnośnie dalszego mojego wynagrodzenia za grę, ale ciężko było się z nim dogadać. Po wielu pytaniach i drążeniu tematu doszliśmy do porozumienia. I wtedy wszystko się zaczęło. Już pierwsza wypłata była podzielona na „dwie raty”, a z każdą kolejną było tylko gorzej.
Wielokrotnie pisałam do Trenera, że potrzebuje pieniędzy na życie, nie miałam pieniędzy na utrzymanie siebie i robienia nawet zakupów spożywczych. Pytałam trenera kilka razy kiedy mogę liczyć na pieniążki, ale na niektóre z wiadomości nie dostałam nawet odpowiedzi. Trener usprawiedliwiał się tym, że cały czas czeka na pieniądze. Mówił, że składki z Akademii nie zostały jeszcze opłacone albo z miasta dotacji jeszcze nie otrzymał. Mówił też, że w pierwszej kolejności będę opłacane mieszkania, dopiero my dostaniemy wynagrodzenie. Niestety, ale na jakiekolwiek pieniądze musiałam czekać od stycznia do maja – dostałam wtedy 200 zł. Kiedy doznałam kontuzji i potrzebowałam zrobić rezonans nie dostałam żadnej pomocy z klubu. Później potrzebowałam wizyty u ortopedy, którą również sama załatwiłam. Do dziś nie zostały wypłacone mi wszystkie pieniądze – to usłyszeliśmy od zawodniczki związanej z WAP-em.
Na koniec pozostawiliśmy wypowiedź byłej trenerki/zawodniczki zespołu z Włocławka
Nie będę się rozpisywać o moim czasie spędzonym w tym klubie, bo raczej nie o to chodzi i raczej nie ma dużo do opowiadania, jednak oprócz grania byłam też trenerką w akademii i pomagałam często w sprawach organizacyjnych.
Jednak pożegnanie z klubem zasługuje na opisanie, razem z Panem Chwiałkowskim nie mieliśmy najlepszych relacji, często zadaję pytania i nie boję się powiedzieć swojego zdania publicznie, co nie do końca było dla wszystkich wygodne. Pomijam sposób bycia i zachowanie w szatni, bo o tym już pisały dziewczyny, w skrócie – brak szacunku, słaby poziom merytoryki, seksizm i rasizm.
Jak powiedziałam, że odchodzę z klubu, sam Pan Ch. i jego żona byli oburzeni, że po tym jak dali mi miejsce do grania, pracy ( trenerka w akademii) i mieszkanie to powinnam być wdzięczna i im pomagać , a nie po prostu odejść. Wszystko oczywiście było powiedziane i przedstawione w dużo gorszy sposób.
Jako jedna z nielicznych “dostawałam” pieniądze i miałam mieszkanie z klubu, jednak wszystko wygląda dobrze na papierze, w praktyce o pieniądze nadal walczę, ale w klubie ciężko o odbieranie telefonów czy listów od windykacji. Jak powiedziałam, że odchodzę dostałam informację w niedzielę wieczorem, że w poniedziałek rano muszę zdać klucze do mieszkania. Oczywiście nie bezpośrednio tylko przez inną zawodniczkę, bo już do mnie nikt nie mógł się odezwać.
Po odejściu oczywiście było dużo obraźliwych wiadomości i przekazywanie negatywnych słów na moją osobę w środowisku piłkarskim, dodatkowo wystawianie złych opinii w związku wojewódzkim, w którym pełnił funkcję (przypomnę, że aktywnie działałam jako trenerka i myślę, że byłam osobą rozpoznawalną). Wiem też jak były traktowane inne osoby i liczę na to, że zaczną mówić i zaczną to zgłaszać, bo w przypadku mojej osoby były to rzeczy bardziej natury majątkowej, ale to jak Pan Chwiałkowski zachowywał się w stosunku do innych dziewczyn i jaki miał wpływ na psychikę młodych dziewczyn to jest chyba najgorsze. Świadomość ile osób przez niego cierpiało, skala tego, ile negatywnych rzeczy wniósł do piłki kobiecej i ile dziewczyn przez niego zrezygnowało jest ogromna. Powinniśmy pomyśleć, dlaczego przez tyle czasu mu się to udawało.
Na sam koniec pozwolę sobie na wypowiedzenie się z perspektywy autora tegoż cyklu. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czuły te dziewczyny na przestrzeni lat i jakie piętno odcisnęło to na ich psychice, skoro niektóre z nich potrzebowały nawet pomocy specjalisty. Latami siedziały cicho i dopiero teraz zdobyły się na odwagę, by wypowiedzieć się o tym, co je spotykało. Nie mogliśmy obok tak poważnej sprawy przejść obojętnie i nie dajemy o tym zapomnieć. Oczywiście, są materiały, których na ten moment udostępnić nie możemy, ale same zainteresowane robią wszystko, by nadal zasób posiadanych „dowodów” stale rósł. Odnosząc się jeszcze do oświadczenia – narracja, że wypowiedzi na ten moment jedenastu zawodniczek i dwóch osób o charakterze bardziej postronnym są „wyjęte z kontekstu” to zwyczajna bezczelność i chorobliwe wyparcie.
Pomińmy fakt oczerniania tym samym redakcji kobiecyfutbol.pl – Pan po latach po raz kolejny pluje na swoje podopieczne, snując tutaj manipulację. Nie śmiałbym podejmując się tak poważnego bądź jakiegokolwiek innego tematu na przeinaczenie faktów i zmienianie kontekstu w taki sposób, aby pasował on pod moją/naszą narrację. Wielokrotnie wspominane przez dziewczyny przejawy agresji są być może już materiałem do pracy z psychologiem sportowym. Rzucając taką hipotezę nie szydzę i nie oczerniam. Zdaję sobie sprawę, zapoznając się z Pana osobą jako trenerem, że wielokrotnie na ostatniej prostej brakło do awansu czy wygranej i frustracja kumuluje się już latami. Nie może to jednak być uzewnętrzniane w taki sposób i odreagowywane na własnych podopiecznych czy osobach będących w otoczeniu. Wielokrotnie coś zabierano, gdy było zwyczajnie na wyciągnięcie ręki i sportowa złość nie jest niczym strasznym, ale w tym wypadku wszelakie normy, jakie powinny być akceptowalne, dawno już zostały przekroczone. Nie zabrałem się za temat, by zrobić Panu i Pana żonie na złość czy na siłę pod górkę.
Zrobiłem to na prośbę ofiar, pragnących sprawiedliwości. Szkoda tylko, że ze strachu z lat młodzieńczych wołały o pomoc wzrokiem, gdy akurat nie patrzyliśmy lub po cichu, gdy nikogo nie było obok.
Polecamy
-
Beach soccer14.09.24
Reprezentacja Polski w beach soccerze z awansem do finału
Milena Romanowska
-
Newsy14.09.24
Dżesika Jaszek z hat-trickiem w Turcji!
Milena Romanowska
-
Newsy14.09.24
Orlen 1 liga: Pierwsze zwycięstwo KKP
Milena Romanowska
-
Newsy14.09.24
Frauen Bundesliga: Skromne zwycięstwa VfL i Werderu
Milena Romanowska