fbpx

Kobiecy akcent podczas finału Fortuna Pucharu Polski. Bramkarka Czarnych Sosnowiec i reprezentacji Polski w wyjątkowej dla siebie roli

W minioną niedzielę byliśmy świadkami finałowego meczu PP między Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa. To właśnie wtedy mieliśmy dowiedzieć się, czy Lech przełamie złą passę przegranych finałów, czy może jednak zwycięstwo padnie łupem zespołu z Częstochowy, która na dodatek broniła pucharu, wygranego w ubiegłym sezonie. Przy okazji tego wydarzenia, trofeum zostało wręczone przez gościa specjalnego.

Każdy finał, bez względu na to, o co grają poszczególne drużyny, jest niewątpliwie dużym świętem zarówno dla samych zawodników jak i fanów tej pięknej gry. Ten konkretny z pewnością był wyczekiwany przez fanów „Kolejorza”, którzy ze zniecierpliwieniem czekali na przerwanie złej passy swojego klubu, który albo w finale się ostatnio nie pojawiał, a jeśli już do finału dotarł to go przegrywał.

Niestety i tym razem zawodnicy, reprezentujący biało – niebieskie barwy musieli uznać wyższość rywali i zejść z boiska na tarczy, a przeciwnik mógł świętować zdobycie upragnionego Pucharu.

Ale jak pisałam wcześniej, nie chodzi w tym artykule, o to, która męska drużyna konkretnie zabierze puchar ze sobą, ile padło bramek, ile sędzia pokazał kartek, ile było dobrych podań, rzutów rożnych, czy fauli.  Oczywiście, jeśli ktoś lubi statystyki i chciałby się dowiedzieć przez ile procent czasu dana drużyna była przy piłce, ile oddała strzałów, w tym celnych, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby takie informacje znaleźć i o nich poczytać.

Ja jednak chciałabym trochę więcej opowiedzieć o osobie, która miała możliwość ten puchar drużynie zwycięskiej przekazać. A nie jest to byle kto. Być może mecz oglądali fani kobiecej piłki nożnej, którzy wcześniej czy później rozpoznali naszą bohaterkę i może nawet z entuzjazmem bądź lekkim zaskoczeniem przyjęli wiadomość o jej roli podczas takiego wydarzenia. Ale dobrze, starczy już tego, dowiedzmy się wreszcie trochę więcej o naszej bohaterce. Otóż trofeum zwycięzcom niedzielnego spotkania przekazał nie kto inny jak bramkarka reprezentacji Polski i ekstraligowego zespołu KKS Czarnych Sosnowiec ( którego zresztą jest kapitanem) Anna Szymańska. Mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczyła jej obecność na pucharze, a przede wszystkim rola, jaką miała spełnić. To duże wyróżnienie nie tylko dla naszej piłkarki, ale myślę, że też dla kobiecej piłki w Polsce, bo to pierwsza taka sytuacja, kiedy to tak utytułowana piłkarka ma możliwość wręczyć puchar i to na dodatek podczas męskiego finału.

Z jednej strony nie dziwi, dlaczego to właśnie ona została poproszona o przekazanie nagrody. Kapitan trzeciego zespołu w tabeli kobiecej Ekstraligi już 14 razy zagrała w finale Pucharu Polski kobiet, z czego 7 razy mogła cieszyć się ze zdobycia tytułu, a w tym roku stoi przed szansą wystąpienia w finale tych rozgrywek po raz 15 z rzędu (!!!). Pierwszy raz zagrała w finale w 2008 roku, kiedy to reprezentowała barwy Medyka Konin. Po drodze grała jeszcze w 3 innych klubach, zanim przeszła do Czarnych. Trzeba przyznać, że granie w finale jednych rozgrywek tyle razy, na dodatek reprezentując kilka różnych klubów i do tego jeszcze na pozycji bramkarki, robi ogromne wrażenie. Ponadto 33-letnia zawodniczka ma na koncie 38 występów w reprezentacji Polski i 4 tytuły mistrzyń Polski. Szymańska już jest żywą legendą kobiecej piłki nożnej w Polsce.

Kobieca piłka w Polsce nie jest już tak anonimowa jak była jeszcze przed paru laty, choć wciąż dużo pracy przed nami, żeby stała się naprawdę zauważalna i doceniana. Ciągle podejmowane są działania, które mają na celu rozwój rozgrywek pań, a zaproszenie utytułowanej bramkarki na ceremonię dekoracji finału Fortuna Pucharu Polski to kolejny krok na drodze do pozytywnych zmian w żeńskim futbolu. Być może wiele osób nie kojarzyło naszej bramkarki, a wiele też – i to, co napiszę teraz może wydawać się dla niektórych osób kuriozalne – nie wiedziało nawet, że kobiety też grają w piłkę nożną. Tak, z pewnością wciąż są osoby – i może wcale nie tak bardzo mało – które nie miały takiej świadomości. Takie działania z pewnością pomogą zwrócić uwagę na kobiecą odmianę naszego pięknego sportu, a może nawet sprawią, że ktoś szerzej będzie chciał zainteresować się tematem i poznać bliżej kluby, czy poszczególne zawodniczki.

Decyzja PZPN z pewnością na duży plus za taką postawę i przy okazji docenienie tak utytułowanej polskiej zawodniczki. Wszak nie każdy ma możliwość zagrać 14 ( a może niedługo i 15) razy z rzędu w finale PP i to w kilku różnych klubach, do tego wygrywając połowę z nich.

Na koniec jeszcze chcemy pogratulować zawodniczce wyróżnienia i życzymy jej kolejnego, piętnastego już, występu w tych rozgrywkach, a także zdrowia, bo ono dla sportowca jest najważniejsze. Drużynie z Częstochowy, która co prawda nie była bohaterem naszego tekstu, również serdecznie gratulujemy i także życzymy kolejnych sukcesów.

Other Articles

Leave a Reply