fbpx

Koniec pewnej epoki. “Kicaj” mówi pas

Są zawodniczki, które budowały i tworzyły fustal w Polsce poprzez swoją grę. Alicja Zając ogłosiła, że kończy grać po 11. sezonach. Napisać, że jest jedną z legend naszej futsalowej ligi to jak nic nie napisać.

Alicja Zając swoją przygodę z fustalem zaczynała w AZS UAM Poznań. W barwach z klubu z Wielkopolski zdobyła mistrzostwa Polski, krajowy puchar oraz wystąpiła w turnieju Ligi Mistrzyń. Sama Zając tak pożegnała się z fanami wpisem w mediach społecznościowych:“Niebywałe…11 numer, 11 lat, 11 sezonów.. Kończę przygodę z futsalem w niesamowitym stylu. To był piękny czas! Sukcesy, porażki, łzy radości i smutku i ludzie – tak Ci wspaniali ludzie na mojej drodze! Dziękuje, bo to dzięki Wam ten czas był tak cudowny. Ja natomiast idę dalej, krok po kroku. Jest jeszcze sporo do zrobienia. Mówię siema i do zobaczenia”

Zwróciliśmy się do selekcjonera naszej kadry i człowieka ikony w Poznaniu, Wojciecha Weissa, by powiedział nam kilka słów o kapitance swojego zespołu i oto co dostaliśmy: “Ala swoje pierwsze poważne futsalowe i piłkarskie kroki stawiała w AZS UAM Poznań Jakieś 11 lat temu wypatrzyłem Ją na jednym z turniejów Akademickich Mistrzostw Wielkopolski w futsalu i zaprosiłem na treningi i tak już zostało do dziś z , krótką przerwą na grę Ali w Gnieźnie. Przez cały ten czas była ważnym ogniwem mojego zespołu nie tylko na boisku ale i poza nim, przez ostatnie lata pełniła funkcje kapitana. Wpływ Ali na zespół i grę był zawsze bardzo duży. Największymi atutami Ali były zawsze charakter i świetne przygotowanie fizyczne. Warto wspomnieć , że przez cały okres gry Ali w UAM mecze, które opuściła można by policzyć na palcach jednej ręki. Praktycznie wszystkie sukcesy AZS UAM oraz moje jako trenera były związane również z osobą Ali. Będzie nam Jej na pewno bardzo brakować, a zespół niewątpliwie stracił swojego lidera tak na boisku jak i w szatni. Myślę, że obok takich zawodniczek jak Justyna Maziarz czy Agata Sobkowicz Ala jest jedną z ikon polskiego kobiecego futsalu.”

W podobnym tonie wypowiedziała się Dominika Dewicka, bramkarka i koleżanka z szatni Ali: “Gdybym miała się wypowiedzieć w szczegółach na temat Ali to by nam czasu nie starczyło. Mając na myśli Jej osobę to należy podkreślić, że jest to przede wszystkim wzór. Wzór do naśladowania. Dla wielu młodych piłkarek, które mają możliwość otaczania się Jej osobą stanowi autorytet. Jest wulkanem energii, której nie gromadzi dla siebie, a dzieli się nią z innymi. Ma dobry wpływ na młodziej z naszej akademii i to bardzo pozytywne. Do dziś pamietam jak najmłodsze zawodniczki chciały grać z 11 na plecach albo czesać się tak jak Ona. Jest wspaniałym człowiekiem, zawsze mogłam zwrócić się do Niej jeśli tylko była taka potrzeba, nikomu nie odmawiała pomocy. Na dobra sprawę czasem się zastanawiam ile godzin ma jej doba bo 24 to zdecydowanie za mało gdyż spraw jakie ma na głowie i tego wszystkiego czym się zajmuje jest tyle, że ja nie mam pojęcia jak Ona to wszystko godzi. Jeśli chodzi o futsal to zawsze dawała całą siebie jak w sumie we wszystkim co związane z piłką. Od kiedy pamietam wzięła mnie pod swoje skrzydła. Jadąc na pierwszy trening wtedy jeszcze do zespołu z Gniezna nie wzięłam nawet odpowiednich butów haha (wtedy moja wiedza na temat futsalu była żadna, a byłam tak podekscytowana, że nie wzięłam butów) i dla Niej to nie był problem – po prostu dała mi swoje. Zawsze gdy było trzeba wychodziła z pomocną dłonią. Nasze drogi zawsze gdzieś się przecierały. Spędziłam z Nią w szatni polowe swojego życia. Począwszy od czasów I ligowej Polonii Poznań przez Medan Gniezno i kończąc na UAM. Ponadto miałam możliwość współpracy z Alą jako trener bo chętnie mnie zabierała na przeróżne turnieje młodzieżowe, a także zapraszała do przeprowadzenia treningów czy to jeszcze w szkole gdy pracowała czy w akademiach. Dała mi możliwość rozwoju i za to jestem wdzięczna. Opaska kapitana zawsze była w odpowiednich rękach, jest to człowiek stworzony do tego typu zadań. Serce pęka na kawałki gdy tak faktycznie przyjąć do wiadomości, że to już koniec. Koniec pięknej przygody, która była pełna wzlotów i upadków, ale ma być z czego dumna – osiągnęła w sporcie niesamowicie wiele rzeczy, ale to co najważniejsze nigdy nie zostanie Jej odebrane. Stała się dzięki temu również niesamowitym człowiekiem, poznała masę pozytywnych ludzi i przeżył niesamowite chwile, spełniała do tego swoje marzenia, których nikt Jej nie zabierze! Wiele osób może Jej zawdzięczać niesamowicie wiele i jedną z takich osób jestem właśnie ja. Koniec pewnego etapu stanowi początek kolejnego. Ma swoje kolejne cele, marzenia i znając Jej charakter dojdzie tam gdzie zmierza ! Tego Jej życzę ! Kic – myślę, że każda osoba, która miała możliwość poznać Cię bliżej jako człowieka, współpracować z Tobą jako trener czy zawodnik wie i zdaje sobie sprawę, że dałaś z siebie tyle ile mogłaś i że teraz jest czas po prostu na nowe wyzwania – realizuj się w tym co kochasz i co sprawia Ci przyjemność i nigdy się nie zatrzymuj ! My będziemy zawsze murem za Tobą i będziemy Cię wspierać. Ta drużyna czy szatnia nie będzie już nigdy taka sama. Zabraknie już tej wesołej mordy wchodzącej do szatni i krzyczącej „siema mordy”, zabranie kogoś kto ze mną zawsze śpiewał i skakał ile tylko było sił. Zabraknie głosu szatni, dobrego ducha zespołu i kogoś kto umiał nami pokierować. Już nie będę zakładać Ci opaski na rękę i skoro nie mogę założyć Jej Tobie – nie założę nikomu innemu. Zawsze bądź sobą, zdobywaj szczyty i nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś niewystarczająca. Kiedy jeszcze razem zwojujemy to podwórko i razem już z ławki trenerskiej zmienimy to otoczenie – jestem tego pewna. Mamy wspólne marzenie z Alą – ona już kroczy ścieżką, która przybliża Ją do tego celu, ja jeszcze trochę i zacznę Ją gonić. Reasumując kwintesencje tematu chciało by się napisać, że to zdecydowanie za szybko ! Za szybko kończy się Jej przygoda, ale na dobra sprawę zobaczyć Ją będzie można w innych wydaniach tak więc to nie jest pożegnanie. To początek czegoś wielkiego w Jej wydaniu, dajcie Jej tylko trochę czasu, aż ten wulkan energii wybuchnie.”

Jaką jest trenerką niech świadczy fakt, że młode adeptki są wpatrzone w nią jak w obrazek. Jedna z zawodniczek młodego pokolenia, Maja Kuleczka, napisała nam: “Hmm Trenerka Alicja pierwsze co przychodzi mi do głowy to, to że to jest naprawdę wspaniała osoba i myślę że większość osób które ja zna może powiedzieć to otwarcie, jest to osoba która dla swoich zawodniczek nie tylko jest trenerka, zawsze wysłucha i postara się pomóc, jeżeli trzeba zrąbać to też to zrobi, zawsze ma wiele nowych szalonych pomysłów które chce realizować, jako trenerka jest bardzo wymagająca i dążącą do wyznaczonego sobie celu, jako koleżanka z zespołu na boisku zawsze podpowie, zawsze powie dobre słowo, przy tym zawsze we wszystko zaangażowana na 200% i chcącą wygrać każda gierkę na treningu”

Ola Zając, siostra Ali, powiedziała nam że żartowała kiedyś do Ali, że nie chciała się z nią bawić, więc musiała iść do chłopaków, a na dzielni się głównie grało w piłkę. Jak ważna była piłka w życiu Zając niech świadczy kolejna anegdota. W dniu Pierwszej Komunii Świętej późniejsza kapitanka UAM-u wróciła z kościoła, szybko zjadła obiad i przebrała się w strój sportowy a dzień zakończył się rodzinnym meczem.

Nasza koleżanka redakcyjna, Wiktoria Łabędzka, która łapie zmagania sportowe w obiektywie, tak opisuje Alę: “Myślę, że nie na co dzień można funkcjonować w otoczeniu osoby, która w sposób znaczący przyczyniła się do pewnej zmiany, bądź stała się swego rodzaju wzorem w twoim życiu. Mówię to jako osoba, która na Alę trafiła zupełnie przypadkowo, kierowana ciekawością i tym, że po prostu chciałam porobić zdjęcia na meczu. Tak zagościłam na Morasku, na pierwszy domowy mecz Lecha UAM, i tak też poznałam Alę, która zaledwie kilka dni później, gdy kręciłam się przy boisku, z daleka krzyknęła “Cześć”. To niezwykle otwarta osoba. Moim zdaniem: świadoma swoich cech. Jest świetną trenerką. Choć znam ją niespełna dwa lata, czyli od stosunkowo niedawna, widzę, że wkłada w to całe swoje serce. Sama też miałam okazję uczestniczyć w jednym z prowadzonych przez nią treningów… jest konkret, zapewniam! I jako zawodniczka, pełna zaangażowania i waleczności. Ten okrzyk radości po bramce w ważnych momentach na zawsze zostanie w mojej pamięci – także jako fotografa. To zresztą osoba bardzo autentyczna, ekspresyjna. Postać przez duże “P”! Chcąc nie chcąc szukasz jej w kadrze! Kiedyś usłyszałam od niej pewne zdanie: “Mówisz UAM, myślisz futsalu” – a ja wspominając o “halowej” na poznańskiej uczelni, myślę właśnie o “Kicaju”. Sądzę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że obok trenera Wojtka Weissa, jest to najbardziej zasłużona postać dla tej sekcji. I nie tylko – a dla całego polskiego futsalu w wykonaniu kobiet. Zawdzięczam Ali to, jakim obecnie jestem człowiekiem. To właśnie ona, po tym jak pojawiłam się na meczu II ligi futsalu kobiet, wciągnęła mnie do swojej akademii działającej przy UAM-ie. To w głównej mierze dzięki niej, obok jej wychowanek obecnie reprezentujących barwy Lecha, pokochałam kobiecą piłkę i futsal. Być może nie jest tego świadoma, ale odcisnęła ogromne piętno nie tylko na moim życiu, ale też wielu innych osób: swoich zawodniczek, koleżanek z drużyny. Nie jest to suche stwierdzenie, a zdanie podparte wieloma rozmowami z bliskimi jej osobami. Myślę, że kolejnym świetnym przykładem będzie tu Dominika Dewicka, która zawsze wspomina w tym miejscu, że to właśnie Ala wzięła ją na pierwszy trening futsalu. Gdy ostatnio przesłałam jej jakieś archiwalne zdjęcie, zwróciła natomiast uwagę na buty, w których grała – buty “Kicaja”.”

Swoją postawą na boisku i poza nim zasłużyła na miano futsalowej legendy. Słowa trenera, koleżanek z boiska, czy wypowiedzi mediów nie pozostawiają złudzeń. To koniec pewnej epoki w polskim futsalu. Sam piszący te słowa, przy pełnym wzruszeniu, cieszy się, że miał możliwość i zaszczyt opisywać mecze i przeprowadzać wywiady z “Kicajem”.

Other Articles

EkstraligaNewsyPolska

Leave a Reply