fbpx

“Nie mieliśmy porozumienia z Panią Ewą i zarobiłem dwie żółte kartki” – trener KKP Bydgoszcz o meczu widzianym z trybuny.

Przed meczem GKS Katowice ze Sportisem KKP Bydgoszcz spotkaliśmy na trybunie trenera przyjezdnych Adama Górala i poprosiliśmy go o krótką rozmowę. Czemu jest na trybunie, a nie na ławce? Jak wygląda KKP po wejściu w projekt ze Sportisem? Zapraszamy.

Panie trenerze na początku wyjaśnijmy, dlaczego jest pan podczas dzisiejszego spotkania na trybunie, a nie z zespołem na ławce?

Podczas ostatniego meczu ze Śląskiem dostałem dwie żółte kartki. Z automatu jest to kara jednego meczu poza ławką trenerską. Nie mieliśmy porozumienia z Panią Ewą (Ewa Żyła sędzia spotkania Sportis – Śląsk /Red.) i zarobiłem dwie żółte kartki, takie są przepisy. Dlatego podczas meczu z GieKSą musiałem usiąść na trybunie.

Chciałbym zapytać o to, o co pytam każdego związanego z sekcją kobiecą Bydgoszczy. Czy po fuzji ze Sportisem to jesteście na doczepkę, czy jednak jesteście równorzędnym partnerem biznesowym i sportowym. Czy sekcje męska i żeńska są równo traktowane, czy jednak znaleźliście się tam „a bo trzeba mieć kobiety, bo to jest teraz modne”?

Zdecydowanie nie. Trzeba przede wszystkim wyjaśnić, że to nie jest jeden klub, tylko dwie oddzielne spółki, mające w nazwie SPORTIS i tak po prawdzie, odkąd z Nimi zaczęliśmy współpracę, to zespołem wiodącym jest zespół kobiecy. Spółka matka działa i dla jednego i dla drugiego zespołu. Jeśli chodzi o strefę organizacyjną, nie wcale finansową, jest to na wyższym poziomie, niż mieliśmy dotychczas. Nie jest tak, że jesteśmy w Sportisie, bo taki jest proces licencyjny, że trzeba mieć żeńską sekcję. O Sportisie mogę wypowiadać się tylko w samych superlatywach. Jesteśmy oddzielną sekcją, pracujemy na siebie.

Kolejna sprawa, po wejściu Sportisu udało Wam się zakontraktować kilka ciekawych nazwisk, jak Helińska, Cecotti, Ogebe, Majda. W porównaniu do zeszłego sezonu zrobiliście ciekawe i wartościowe transfery. Widać, że wasi włodarze Was wzmacniają, bo chcą z Was stworzyć siłę w kobiecym futbolu.

Robimy to powoli. Moim zdaniem trochę za mocno był nadmuchany balon oczekiwań przed sezonem. Na dzień dzisiejszy, próbujemy ten zespół ułożyć ze sobą, zgrać ze sobą. Faktem jest, że trafiły mi się fajne młode zawodniczki, które rwą się do grania, jak i do ciężkiej pracy i liczymy, że w perspektywie dwóch czy
trzech lat staniemy się jakąś relatywną siłą w kobiecej piłce. Nasze wyniki w tym sezonie pokazują, nawet z zespołami z czuba tabeli, że to idzie w dobrym kierunku. Nawet trenerzy naszych rywali jak jadą do Bydgoszczy, obawiają się spotkania z nami, nie są pewni o wynik, jak to miało miejsce w tamtym roku.

Chciałbym jeszcze jedno dodać, korzystając z okazji, że przerwany sezon nie pozwolił nam pokazać optymalnej możliwości w rundzie wiosennej. Uważam, że awans do półfinału Pucharu Polski to duży sukces dla zespołu takiego jak Bydgoszcz i kilka dziewczyn z tego zespołu jest dzisiaj na murawie, co pokazuje, że zrobiły bardzo duży progres i mogę powiedzieć, jako trener, że jestem bardzo zadowolony z moich zawodniczek i z pracy jaką one wykonują na treningach i na meczach.

Nie wiem, czy się pan ze mną zgodzi, ale wysnułem teorię, że zespoły, które musiały być w treningu, bo czekała ich batalia o puchar Polski, wyglądały lepiej niż te zespoły, które tylko mówiły, że trenują, ale z racji zamknięcia i braku możliwości treningowych było widać, zwłaszcza na początku sezonu, że nie są ani w rytmie treningowym, ani w formie. Jednak ten puchar Polski pozwolił Wam w jakimś cyklu treningowo-meczowym zostać.

To się zgadza. W kwestii innych zespołów nie wiem, jak to wyglądało. Mogę mówić tylko za nas. Od kiedy my mieliśmy możliwość dostępu do boiska, gdy wszystko było pozamykane, to staraliśmy się trenować. Czy to w szóstkach, czy w ósemkach, czy w końcu całym zespołem? Tak naprawdę zaczęliśmy dużo szybciej od reszty stawki. Ten puchar Polski się odbył, zrobiliśmy dwutygodniową przerwę i potem trenowaliśmy normalnie, na naszym poziomie. Kolejną zaletą było to, że te transfery nam się udało szybko ogarnąć. Dzięki temu mieliśmy możliwość budowania tego zespołu, poza dziewczynami z zagranicy, ale to trochę inna bajka. Pierwszy raz zmierzyliśmy się z tym skomplikowanym procesem, jakim jest transfer zagraniczny na taką skalę. Dlatego te dziewczyny dołączyły na sam koniec przygotowań.

A chciałbym zapytać o cel na ten sezon. Czy dostaliście jakieś wytyczne typu środek tabeli lub napsucie krwi potentatom?

Chciałbym na początku jasno zaznaczyć, że prezesem Sportis KKP w dalszym ciągu jest Pan Szymon Kowalik i my razem siedząc, przed sezonem, ustaliliśmy, że jeśli będziemy w górnej części tabeli, to będzie wielki sukces tego zespołu. Z drugiej strony też nic się takiego nie stanie, jeśli zajmiemy miejsce 8-10, bo też zdajemy sobie sprawę, że mogą być różne fazy, jak ten zespół będzie wyglądał i funkcjonował. Mam nadzieję, że będziemy się piąć jak najwyżej. Ale najważniejsze w tym sezonie dla nas jest to, by się ten zespół ogrywał i scalał, więc daj Bóg, na nowy sezon, jeśli dotrwamy, czy ja w roli trenera, czy ktoś inny, żeby większość tego zespołu została. Żeby nie trzeba było tego zespołu budować od początku, ale wzmocnić dwoma czy trzema elementami i realizować naszą drogę, którą obraliśmy i filozofię, którą sobie wymyśliliśmy. A gdy, zaznaczam, może spotkamy się za parę lat, to będziemy rozmawiać o tym, że zespół z Bydgoszczy jest takim zespołem, który może rywalizować z każdym przeciwnikiem i wtedy będziemy myśleć o jakiś laurach.

 

rozmawiał: Wielbuond
fot. Olek Ryska
Na zdjęciu od lewj: Adam Góral, Maciej Pietrzyk, Szymon Kowalik, Wielbuond

Other Articles

EkstraligaNewsy
EkstraligaNewsy
500. mecz Medyka. Kontuzja Sałaty

Leave a Reply