fbpx

P. Falborska: Nie chcę czegoś robić na pół gwizdka

Wszyscy znamy, kochamy i szanujemy “Farbę”. Jeśli zrobimy badania, okaże się że 90% kibiców kobiecej nożnej tęskni za nią, za jej meczami. Z racji talentu wymieniana jednym tchem z Olszewską, Grec czy Mesjasz. Cała kobieca piłkarska Polska trzymała za nią kciuki, gdy walczyła z ACL. Po Olimpii odnalazła się w AZS Wroclaw. W debiucie zaliczyła podwójne żółtko. Po roku gry na trawie powiedziała “basta”. Skupiła się na futsalu, ale to chwilowe. Odnalazła się jako trenerka. Do tego ma projekt “OgarnieMy”. Panie i Panowie. Signore e Signori. Patrycja “Farba” Falborska w szczerej rozmowie z naszym wysłannikiem.

Patrycja funkcjonujesz w kobiecej piłce od lat. W barwach Olimpii wypłynęłaś, trafiłaś do kadr młodzieżowych. To był dobry czas?

Myślę, że mimo wszystko tak. Wiadomo, że były trudne momenty. Ale w sporcie tak jak w życiu. Nie zawsze jest kolorowo i trzeba się mierzyć z różnymi sytuacjami. Sport ma to do siebie, że jest w nim wiele emocji, doświadczeń, przeżyć. Myślę, że wiele mi one pokazały, ale też nauczyły. Teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że ten czas był mi potrzebny. Pozwolił mi dojrzeć i zauważyć co tak naprawdę jest dla mnie ważne. Patrząc teraz na to gdzie jestem i co robię można się domyślić, że granie na najwyższym poziomie nie było dla mnie priorytetem. A do czasu w kadrach młodzieżowych wracam myślami bardzo często. Tworzyliśmy naprawdę świetną ekipę i nie tylko jako piłkarki, ale przede wszystkim jako ludzie. Są to najmilsze wspomnienia jakie mam związane z piłką.

Potem odeszłaś do wrocławskiego AZS-u. Czym przekonał cię ten projekt?

Koniec gry w Olimpii miał być też dla mnie końcem grania w piłkę. Nie chciałam grać, nie widziałam siebie na boisku, nie sądziłam, że mogę grać dalej – chyba chciałam czegoś innego. Ale w pewnym momencie zaczęły spływać oferty z kilku klubów i pomyślałam wtedy…kurczę, a może rzeczywiście mogę jeszcze spróbować swoich sił w innej drużynie. I tak wybrałam Wrocław, Trenerzy obiecywali możliwość rozwoju, grało tam też kilka moich koleżanek z kadry, no i miasto samo w sobie było sporym magnesem.

Dlaczego spędziłaś we Wrocławiu na trawie tylko rok?

Piłka w pewnym momencie przestała mi sprawiać radość. Było więcej chwil w których się denerwowałam niż tych w których czułam satysfakcję z grania. Doszłam wtedy do wniosku, że nie chcę tego. Piłka to moja pasja, ale chciałam wtedy zacząć się Nią dzielić w inny sposób, z zupełnie innej perspektywy. Tam widziałam w sobie duży potencjał i ogrom motywacji do działania. Jako piłkarka…nie czułam nic, poza wyczerpaniem

Swego czasu byłaś ważnym ogniwem kadry futsalowej i poznańskiego UAM. Jak wspominasz tą przygodę?

Futsal pojawił się nagle w moim życiu i został na kilka dobrych sezonów. To był dla mnie fajny czas. Cieszyłam się , gdy mogłam zagrać ponownie z orzełkiem na piersi. Mimo, że okoliczności inne to orzełek był ten sam… A to napawało mnie dużą dumą i ponowną radością. Czuję, że rozwinęłam się jako futsalistka, dzięki temu też poznałam nowych ludzi, którzy sporo wnieśli do mojego życia. UAM to klub, który co sezon gra wysoko. Miło mi było, gdy mogłam wywalczyć z dziewczynami kilka medali i mieć wpływ na rozwój klubu.

Nie tęskno ci do grania na trawie?

Szczerze? To nie. Są czasem momenty, w których myślę sobie.. A może by tak pograć jeszcze? Ale wtedy pojawia się drugie pytanie – kiedy? Nie chcę robić czegoś na pół gwizdka. Chcę rozwijać się jako Trenerka i być w tym coraz lepsza – w szczególności dla moich zawodniczek i zawodników. A to wymaga zaangażowania i poświęcenia. Cieszy mnie gra na trawie, ale moich podopiecznych. Perspektywa z linii też jest ciekawa i stwierdziłam ostatnio, że dla mnie bardziej emocjonująca.

Śląsk Wrocław, wydaje się, wielki projekt związany z piłką kobiecą. Jaka jest twoja w nim rola?

WKS Śląsk Wrocław przejął sekcję kobiecą i jak widać, wygląda to profesjonalnie. Kilka miesięcy temu dołączyłam do tego projektu jako Trenerka zespołu do lat 17, a teraz od niedawna dostałam dodatkowo funkcję koordynatora kobiecej akademii. Bardzo się cieszę, że mogę brać udział w tym projekcie i mieć bezpośredni wpływ na rozwój akademii. Już teraz powstał zespół U17, który zrzeszył kilkanaście nowych zawodniczek. Odkąd pamiętam zawsze zależało mi na dobru zawodniczek i na tym by grały w piłkę z uśmiechem na twarzy. Dlatego robimy wszystko by projekt akademii kobiecej Śląska Wrocław był miejscem w którym zawodniczki rozwijają się w każdym obszarze, a przy tym czerpią z tego satysfakcję. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej…Mogę obiecać!!

Zobaczymy cię jeszcze w akcji na najwyższym poziomie?

W akcji na najwyższym poziomie jako zawodniczka to myślę, że na pewno nie. Ale jako Trenerka.. Kto wie. Moje cele się przewartościowały , a moje poczucie misji może popcha mnie gdzieś dalej. Natomiast teraz działam w Śląsku i jeśli chodzi o sprawy zawodowe to jest to dla mnie najważniejsze.

Jak ocenisz zmianę na stanowisku selekcjonera kadry seniorskiej?

Nie chcę oceniać, szanuję każdego trenera. Mnie ta zmiana ucieszyła ze względu na to, że jest to w pewnym stopniu przełamanie jakichś barier, pójście dalej naprzeciw stereotypom, a jest to ważne – szczególnie w piłce kobiecej. Takie pokazanie, że kobiety też mogą być trenerkami na najwyższym poziomie, że mają wiedzę i że potrafią prowadzić zespół i walczyć z nim o najwyższe cel. To duży krok, dla każdej z nas.

A nasza grupa? Silna, czy z szansami na awans?

Patrząc na ostatnie wyniki naszej kadry, a przede wszystkim na grę dziewczyn można z optymizmem patrzeć w przyszłość. Dzieje się wiele nowego, ale też dobrego. Wierzę, po prostu. A co wydarzy się w grupie to już zależy od całego zespołu. Nam tylko pozostaje kibicować.

Jesteśmy zobowiązani zadać pytanie od fanów. Czy duet “Farba & Ostra” pojawi się jeszcze razem na trawie lub na ławce trenerskiej?

Nie wiem, czy dam z nią radę. Haha, żartuje. Karolina wraca po poważnej kontuzji kolana i trenuje już z zespołem. Więc niebawem już ją na trawie zobaczymy, ja też będę obok, ale na trybunie. To się liczy? Jeśli chodzi o ławkę trenerską to na tę chwilę Karolina od czasu do czasu mi pomaga. Teraz jedzie ze mną na obóz, ale niestety jej czas jej ograniczony z racji obowiązków jako kierownik pierwszego zespołu kobiet. Więc możliwe, że na sezon będę musiała uzupełnić sztab, mimo, że z Ostrą naprawdę się dogadywałyśmy w pracy, a dzięki wspólnym doświadczeniem powstawały ciekawe pomysły i rozwiązania. Co całkiem niedawno można było zauważyć. Może jeszcze będzie nam dane.

Foto Krystyna Pączkowska vel “Pani Krysia”

Other Articles

NewsyNiemcyPolki za granicąZagranica

Leave a Reply