fbpx

Dwudziesty dzień MŚ kobiet 2023: Podsumowanie, wyniki, gole [WIDEO]

Dzisiaj poznaliśmy ostatnie dwa zespoły, które uzupełnił stawkę najlepszych ośmiu zespołów mistrzostw świata rozgrywanych na boiskach w Australii i Nowej Zelandii. Zaskoczeń nie było, zwyciężyły zespoły typowe na faworytki, dwie pokonane dziś drużyny pozostawiły po sobie jednak dobre wrażenia i mogą z pewnością cały turniej uznać za bardzo udany.

1/8 finału
Kolumbia – Jamajka 1:0 (0:0)
Usme 51′

Spotkanie na Melbourne Rectangular Stadium, w obecności 27 706 widzów, prowadziła australijska sędzia Kate Jacewicz.

źródło: FIFA.com

Pierwszy kwadrans gry upłynął na wzajemnym rozpoznawaniu się obu drużyn, sprawdzaniu swoich możliwości, stylu gry i aktualnej dyspozycji. Pierwszą okazję strzelecką stworzyły sobie Kolumbijki w 15. minucie gry, a jej finalizacji podjęła się Diana Ospina García. Kolejne minuty spotkania to okres gry w środkowej części boiska i niewiele ciekawych akcji pod którąkolwiek z bramek. Wynikało to z taktyki przyjętej przez szkoleniowców na ten mecz, zespół Nelsona Abadii przyjmował przeciwniczki na własnej połowie, licząc na kontry, z kolei ekipa Lorne Donaldsona mogła długo rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym. Nie przynosiło to jednak na ten moment żadnych wymiernych korzyści zarówno Kolumbii, jak i Jamajce. Po pół godzinie gry nieco ożywienia w ofensywie zespołu z Ameryki Południowej wniosły uderzenia na bramkę oddawane przez Danielę Arias, Leicy Santos oraz Jorelyn Carabali. Rebecca Spencer, jamajska bramkarka na co dzień występująca między słupkami Tottenhamu Hotspur, nie była jednak zmuszona do wytężonej pracy. Pierwsza połowa meczu zakończyła się bezbramkowym remisem. Wszystko wskazywało na to, że o losach tego pojedynku zdecyduje jedna bramka.
Druga odsłona rywalizacji fantastycznie rozpoczęła się dla zawodniczek Nelsona Abadii, bowiem już w 51. minucie jego zespół wyszedł na prowadzenie. Cudowną bramkę zdobyła Catalina Usme, zawodniczka występująca w rodzimej lidze w América de Cali. Asystę przy jej trafieniu zanotowała Ana Guzmán, jednym dotknięciem piłki, wspaniałym przyjęciem jej Catalina Usme przygotowała sobie dogodną pozycję strzelecką i wykorzystała ją bezlitośnie.

źródło: FIFA.com

Po chwili do wyrównania mogły doprowadzić Reggae Girlz, Jody Brown bardzo dobrze uderzyła piłkę głową, ta zatrzymała się jednak na słupku, zabrakło centymetrów!
W 65. minucie bardzo dobrą pozycję strzelecką wypracowała sobie Linda Caicedo, 18-letnia zawodniczka Realu Madryt yła blisko zdobycia bramki łudząco przypominającej tę ze spotkania z Niemcami. Pomyliła się nieznacznie. Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry bardzo bliska podwyższenia prowadzenia swojego zespołu była Leicy Santos, jej strzał głową z okolic dziesiątego metra zatrzymał się na słupku bramki Rebecci Spencer. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, Kolumbijki zwyciężyły 1:0 i zameldowały się w ćwierćfinale.
Zmiany dokonywane przez Lorne Donaldsona nie przynosiły w istocie żadnego rezultatu, Jamajki grały bardzo ambitnie, starały się ze wszystkich sił, ale dzisiaj Kolumbia okazała sie zbyt silna. Niezależnie od tego, Reggae Girlz mogą być ze swojej postawy bardzo dumne, zdobyły historyczne pierwsze punkty i pierwszą bramkę na mistrzostwach świata, wyszły z grupy, przyczyniając się do wyeliminowania wspaniałej przecież Brazylii. Myślę, że te wyniki każdy sympatyk tego zespołu przed rozpoczęciem mundialu wziąłby w ciemno.
Dla Kolumbii świetna przygoda w Australii i Nowej Zelandii trwa dalej, zespół Nelsona Abadii w pojedynku ćwierćfinalowym zmierzy się z Anglią. Spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie, drużyna z Ameryki Południowej prezentuje ciekawy futbol, jest w dobrej dyspozycji. Anglia na chwilę “dogoniła króliczka” wysoko zwyciężając z Chinkami, pozostałe trzy spotkania nie było w ich wykonaniu szczególnie udane, choć zakończyły się zwycięstwami. Zespół Sariny Wiegman w spotkaniu z Kolumbią będzie miał coś do udowodnienia.

Pełną relację z tego spotkania znajdą Państwo TUTAJ. Skrót tego meczu dostępny jest pod TYM LINKIEM.

1/8 finału
Francja – Maroko 4:0 (3:0)
Diani 15′, Dali 20′, Le Sommer 23′, 70′

Spotkanie rozgrywane na Hindmarsh Stadium w Adelajdzie poprowadziła sędzia ze Stanów Zjednoczonych, Tori Penso.

źródło: Twitter Equipe de France Féminine

Spotkanie to miały bardzo ciekawy wątek poboczny, mianowicie oba zespoły są prowadzone przez francuskich szkoleniowców, którzy dobrze się znają i których zdecydowanie więcej łączy niż dzieli. Zarówno Hervé Renard, trener Francuzek, jak Reynald Pedros, szkoleniowiec Maroka, bardzo wysoko cenią sobie dobrą komunikację w zespole, dobrą atmosferę, wiarę w sukces oraz dyscyplinę taktyczną. Spotkanie pomiędzy dwoma zespołami, które wiele łączy także na poziomie kulturowym, etnicznym zapowiadało się interesująco.

Les Bleus były stawiane oczywiście w roli faworytek tego pojedynku, chyba jednak niewielu z nas spodziewało się, że po zaledwie dwudziestu trzech minutach meczu na tablicy wyników po stronie Francji będzie wyświetlone 3, zaś po stronie Maroka 0. Trójkolorowe od początku spotkania wzięły sprawy w swoje ręce, nie dały szans Marokankom na rozpędzenie się, na przeprowadzenie kilku ataków, które by je mogły pozytywnie nakręcić. Ściśle rzecz biorąc, Francuzki na zdobycie trzech bramek potrzebowały zaledwie ośmiu minut, coś niesamowitego! Strzelanie rozpoczęła w 15. minucie Kadidiatou Diani, pięć minut później na listę strzelczyń wpisała się Kenza Dali, kanonadę strzelecką w 23. minucie rywalizacji zakończyła Eugénie Le Sommer. Marokanki nie zdążyły się pozbierać po pierwszej straconej bramce, kiedy za chwilę w siatce był już gole numer dwa i trzy. To był dla podopiecznych Reynalda Pedrosa absolutny szok, nie wiem, czy znalazłby się jakiś zespół, który po takich piorunujących ośmiu minutach byłby w stanie się podnieść. Pierwsza połowa zakończyła się zatem przy wysokim prowadzeniu Francuzek, 3:0.

źródło: Twitter Atlas Lionesses

W drugiej części gry pojedyncze udane ataki przeprowadzały Marokanki, z dobrej strony w akcjach ofensywnych pokazały się Anissa Lahmari oraz Ibtissam Jraïdi. Pedros dokonał kilku zmian, starają się w ten sposób wpłynąć na zmianę obrazu gry, nic jednak nie chciało wpaść do bramki strzeżonej przez Pauline Peyraud-Magnin. Kiedy w 70. minucie spotkania wynik na 4:0 podwyższyła Eugénie Le Sommer, zdobywając dzisiejszego wieczoru swoją drugą bramkę, wszystko definitywnie zostało już wyjaśnione. Choć mało było prawdopodobne, że po pierwszej połowie Lwice Atlasu zdołają się podnieść, to w tym momencie sprawa awansu do 1/4 finału była już rozwiązana. Końcówkę spotkania oba zespoły dograły bez szczególnego forsowania tempa gry, Francja wypełniła zadanie z nawiązką.

Marokanki mogą być bardzo dumne ze swojego występu w mundialu, wszak dotarcie do fazy pucharowej w debiutanckim starcie w imprezie tej rangi, jest nie lada wyczynem. Cała federacja marokańska, Reynald Pedros i wszystkie zawodniczki reprezentujące ten kraj, na co dzień wykonują bardzo ciężką, mozolną pracę, która przynosi fantastyczne efekty. Na przestrzeni kilku ostatnich lat poczyniły niesamowite postępy, czego najlepszym dowodem są wyniki na tegorocznych mistrzostwach świata. Wielki brawa!

Francuzki wykonały dzisiaj swoje zadanie, awans do kolejnej fazy turnieju był ich obowiązkiem, choć jak przekonały się po fazie grupowej Niemki, Brazylijki czy Kanadyjki, wypełnianie z pozoru błahych obowiązków, nie zawsze kończy się sukcesem. Les Bleus nie pozostawiły jednak najmniejszych wątpliwości i zaprezentowały się z bardzo dobrej strony. Trójkolorowe pokazały, że są w bardzo dobrej formie i z pewnością w starciu z Australią w 1/4 finału dadzą z siebie wszystko, aby wejść do strefy medalowej.

Pełną relację z tego spotkania znajdą Państwo TUTAJ. Skrót tego meczu dostępny jest pod TYM LINKIEM.

Other Articles

GaleriaNewsyNiższe ligiPolska
I ligaNewsyTransfery

Leave a Reply